czwartek, 20 grudnia 2018

Czyściec bez klamek

Nie będzie niczego,
lepiej to olać i nie zaogniać,
podpalając.

W niepublicznym przedszkolu imienia Sabaotha,
dziewczynki przebrane za chłopców,
napełniły kremem złocistego ptysia
z twarzą słoneczka,
gorący prezent dla ojczyma,
nieskonsumowany sąsiad
bombowych ciastek z Mekki rodem.
Napalony czarnuch łamanie miednice Lucyfera
wybuchając szyderczym śmiechem.
Dominuje wieczna opalenizna kochanków Belzebuba,
podniecając biseksualną rzesze.
Czarnoskórzy albinosi oskarżeni o wampiryzm
zagrzebują się w kurhanach,
modlitewnik z muchozolem nie skutkują.

Zaklęcia, magiczne świeta Bożego Narodzenia,
modlitwy, medytacje, pokłony
wyższe pensie i socjal,
przelewanie pustego w próżne.
Na bank w czyśćcu masz konto,
twoja historia kredytowa zaplątała się w sieć.

Kontrrewolucja kamfory, drzwi bez klamek,
wykreślone synonimy życia w pełni.
On tu był i żył, a może wpadł z wizytą na chwilę
przed dobrym zakończeniem?

Nie rozkładaj się leniwie
bo zostaniesz tu do śmierci,
znikaj czym prędzej bez śladu.

piątek, 14 grudnia 2018

Tęczowa apokalipsa

Tam gdzie światło nie dochodzi,
wcisnęli zaciśniętą łapą niedźwiedzia,
wszystkie kolory tęczy,
promieniejąc triumfalnie
zwyciężyli wypalone elektrycznie słoneczko.

Z opalonej twarzy torturowanych chłopców Asura
schodzą żylaste ochłapy jogurtowych maseczek.
Ubój rytualny, ostatni martwy klaps, post,
produkcja, dystrybucja,
poranny seans zmaz nocnych.

Po wizycie w szopie z zabawkami,
realizacja najtrudniejszych zadań,
wycięty kadr z nieletnimi
przy użyciu dostępnych w kuchni narzędzi.
Najwyższa forma podniecenia spoza granic
zagotowanej przyzwoitości,
gorąca pamiątka miłości, która nigdy nie wyklucza.

poniedziałek, 10 grudnia 2018

Podróż Jezusa do Indii

Jezu, zamiast chodzić, szlajają się słuchy
że podróżowałeś do Indii,
co tam znalazłeś?

Nic nowego,
trupia woda w Gangesie dalej nie daje raka,
chłopcy w rurkach z pozą Hana Solo
wtapiają się nocą w spocony chodnik.
Wołowina snują po skrzyżowaniach,
guru chlasta sznurkiem,
klapa do szamba zawsze jest otwarta
samopomoc nie działa.
Gwałty w medytacyjnej rozpuście nie mają końca,
mieszkańcy padają jak muchy
i ciągle radośnie wierzą
że wrócą do tego gnoju.

Także bez zmian,
jakby mnie tam nie było.

piątek, 30 listopada 2018

Dziecinnie proste?

„Kto nie przyjmie królestwa Bożego jak dziecko,
nie wejdzie do niego”.*

"Nasze dzieci, nie są tak naprawdę
naszymi dziećmi".*

Zanim wypełzniesz ślimaku
pokaż rogi, dam ci sera,
czarnego pana na pierogi.

Wykrochmalone ciuszki,
sztywny smyk,
siusiaki, cipki,
kozie oko,
ponad to, więcej nic!
Siusiaki i pupa
zabawy panów rasowych,
wypastowana skórka ogolona z sierści,
przyglądaj się uważnie
wchodzą na siebie, tracą na wadzę,
nie przygniatają,
zbliżenie bez materialnych granic
soft porno.

Siusiaki i cipka zabawy gangu świeżaków
ssanie agresji, uczuciom niższym,
psikusy rozbrykanej sfory,
suczka na bank nie czuje się samotna.

Cytaty*
1. Ewangelia wg św. Marka 10, 13-16
2. Kampania reklamowa "Genderless" Celine Dion.


środa, 28 listopada 2018

Hostia i schabowy

Męka Pańska,
karuzela co niedziele z kozłem ofiarnym
a na obiad schabowy.
Tradycja pierwszego dnia
zobowiązuje do świętowania z ząbkującym tłuczkiem
surowe mięso w kratę jest martwe,
krzyk ofiary można sobie tylko wyobrażać
w głębi otłuszczonego serca robi się smutno.

Goście uzbrojeni w nóż i widelec
zasiadają przy okrągłym stole,
zadając pierwszy cios
w pamięci mają kaźń krojonego kotleta
tylko wyrywanych z tłuszczu żył jakoś nie żal.

Kapłan mało przekonywujący, chlebek twardy,
pokojowe skinięcie na wroga, na długo wywrócone białka.
Brak mocy, pobudzenia
lepiej żeby krew się lała w strumieniach światła
i zerwali Chrystusa z krzyża.
Ministranci katowali narzędziem bogatym w haczyki.
A ksiądz wyrwał serce, dzieląc na kawałki,
czerwone wino sączył na gąbkę
smarując wiernych,
karmiąc opłatkiem,.
Ofiara spełniona!
Przez następny tydzień
nie da się o tym zapomnieć.


czwartek, 8 listopada 2018

Przepis na dżem

Przepis na dżem.
Potrzeby do spełnienia są tanie.
Głowa ludzka, małe rozmiary,
najlepiej wydalona z resztą.
Młot, siekiera, bejsbol, gaśnica,
but z grubą podeszwą.
mogą być inne ciężkie przedmioty
na jakie wyobraźnia pozwoli.

Świadomy i nie obciążony stresem mózg
dobrze jest wygodnie ułożyć do snu,
gwałtowne ruchy nie są wskazane.
Zaczynamy napierdalać z całą magiczną mocą,
w centrum twarzy koło nosa, między oczęta
powoli schodząc do ust i zapory bez zębów.

Gdy twarz zapada się i mięknie
jak czerwone owoce w kompocie,
uderzamy z nieco mniejszą siłą.
Miazga zmienia się w truskawkowy dżem
a my gasimy odwieczne pragnienie na zabawy z ofiarą,
dusza jest w dupie i jednego słoika mniej.

czwartek, 27 września 2018

Klatka ciężarnych

Klatka ciężarnych,
MMA zabójczych mamusiek
resztki makijażu na stopach,
dojrzałe śliwki pod oczami,
niewyraźne rysy twarzy,
zalizane ze smakiem rany.

Schodzi powietrze z wydętych brzuchów
drży stalowe koloseum,
waga piórkowa drugi miesiąc.
Końcówka rundy, szybki oklep ciążowego bębna,
pierwsza krew na udach,
grad ciosów poniżej pasa.
Widownia drze ryja przygryzając poranione języki,
podniecony sędzia sygnalizuje z nadzieję w kroku.
Nie na żarty, po takim mancie ciąża na pewno będzie pozamaciczna.

Gęba nie szklanka, brzuch nie altanka,
pośród rajskich ogrodów.
Ostatnia petarda i nokaut
do bólu rozchylone kolana,
na wrzucony ręcznik wyskakują
bliźniacze płody,
podrygują w ostatnim spazmie na granicach ringu.
Widzowie przed telewizorami kończą prace nad berłem,
twardnieją matczyne sutki.

czwartek, 20 września 2018

Omnes superfluitates igne consumuntur*

Stop przeczyszczeniu praduszy,
najciemniejszej z matek.
Demokratycznie załatwione panie Heinrich.
Czarny jak węgiel w tabletkach, wypluty z nawiasów,
owłosiony na klacie i nogach, Ptasznik,
alchemiczny cudotwórca.
W piecach z jajem na miękko
przeobrażał białko w złoty proch,
tłuszcz wytopiony w żaroodpornych naczyniach
zamieniał w zdegenerowaną plazmę.
Żydowskie fochy gęsiego prosto przez komin, poszły z dymem,
pełne puchary żółtych zębów nie odziedziczyły królestwa.

Miliony patoli idzie w ślinę z języczkami ognia,
opustoszały zarzygane strefy auryczne,
anielice nie dostały okresu,
bogowie nie skupiają się na waleniu konia
podniecenie pożytkując twórczo.

*Wszystko, co zbędne, strawi ogień.

wtorek, 11 września 2018

Młody z Nain

Ty ej młody z Nain!
Małego nigdy nie kiwałeś
sztywnymi rękami,
jak urósł, to spadał z wysokości.
Nigdy nie szukałeś w norze taty
zasmarkanych kaset video,
nawet kontem oka nie spojrzałeś
między nogi gęsto zarośniętych aktorek.
Nie załapałeś się na hocki-klocki modelek w Dubaju.
Poznałeś że podprogowa gnoza z pornusów
dedykowana jest dzieciom w wieku przedszkolnym.

Owocowa mumia
pasteryzowane soki zamoczyły bandaże.
Nieruchoma kłoda, którą zawsze był
mruczy melodie z lubieżnych kreskówek Disneya.
Czy po spotkaniu z Chrystusem wyjdzie na ludzi?
A może nieżyjący ojciec zatruł mu życie?
I sromotnik z szacunku do kobiet
nie tknie gnijącej narzeczonej przed ślubem?

poniedziałek, 13 sierpnia 2018

Biseptol

Doszli w mokrym kondukcie,
bieguny stykają się ze sobą,
magnetyzm, alchemia, ból dupy,
poobijane filozoficzne jaja,
przeistoczenie Eugeniusza w drag queen,
kijem zawracanie ścieku.

Na dwa baty nie spełnionych licealnych marzeń
koledzy z klasy idą w ślinę,
związane języki.
Zarażeni małpim wirusem, gwałcą w izolatkach
do pani skarżą na płeć.

Białej dziurze w głowie się nie mieści
co się nie zmieści,
czarna materia elastyczna i zawsze dostosowana.
Dzieliła na trzy,
nie przeszkolona brała tylko do ust, gryzła
ssała, wiernie drapała ugryzienie komara.

Żeby życie miało smaczek,
trzeba się odkleić,
objęcia kleju nie trwają wiecznie.
Młodzi potrzebują sztormu muszą odpłynąć
i utonąć w małej studni miedzy oczami.
Telewizyjne kurwiszony smarują się olejem
podpalając na wizji.
Coś się Święci?

środa, 8 sierpnia 2018

Jezus pozorny Dżizus

Bożesz ty mój!
Kurła Piotreł to ten co założył na skale
kościół czarnej mafii?
Tfu apostoł wyklęty
kula mu w szyje i pod kołderkę piachu.

Księża na księżyc?
Lepiej nie, jeszcze by kosmitów gwałcili
i po ciemnej stronie kolejny katotaliban stworzyli.
Czarnym sukiennikom trzeba odebrać wszystkie skarby,
wysłać na misję do Afryki,
niech parzą się z małymi brudasami
a chińskie maczety zrobią porządek.

Graże zwolniły się z kuchni
zakleiły sutki na cycach pełnych mleka,
zdolniejsze od bogów tuszą na pół,
swobodnie się skrobią, gilgotają
i puszczają mimo uszu.

W klecholandi korkują siostry,
a do rozwoju duchowego
niezbędny jest przeciąg między nogami
tak dotlenia się kobiecy mózg.

Jezus?
Dżizus zakochał się w dziwce.
A na krzyżu zupełnie bez naukowych podstaw
czyli na marne i dla nikogo,
umarł Szymon Mag albo Cymeryjczyk,
co nie wiedziałeś?
Pedofile na katechezie tego nie uczą?
Śmieją się dodane ikonki.

Wiersz inspirowany Grażami z czarnych protestów/KOD,
forami ateistycznymi/new age oraz Doketyzmem.

poniedziałek, 30 lipca 2018

Dżanna

"Zaprawdę, dla bogobojnych - miejsce szczęśliwości:
Sady i winnice.
I dziewczęta o zaokrąglonych piersiach
jednakowej młodości."*

O proroku, każdego roku
to jak i za ile?
Wybuchowy charakter,
ręce kleją się do niecenzuralnie
zamalowanych obrazów,
gęsty syrop zalewa linie papilarne,
spływa na odciski palców,
szybko znika jak krew w piachu pustyni.

Tyle niewiernych głów naciętych,
odkorkowanych romantycznie dwunastoletnich win.
Nożyk do zielonych jabłek nienaostrzony,
żyły wyprute, lewitujące języki przybite gwoździem,
dziewuchy w kwasie umoczone,
łechtaczki nie po nosie wycięte.

Przewodnik zmęczonych dłoni
na dywaniku u szefa,
wyje błagalnie -
kopulować pragnął wiecznie
a rżnie tylko.

*78:31 78:32 78:33 Koran

wtorek, 24 lipca 2018

Asceza

Z dobroci, wielkiego serca,
dzielę się z cieniasem,
okruszkiem chleba, darem dla kaczek.

Żołądek skurczony brakiem dobrego smaku
nie sępi cudzesów,
w ekstazie ascety zamyka się lewą dłoń i oko.
Bogu dziękując za tak wielką ofiarę
umiera z przejedzenia.

wtorek, 17 lipca 2018

Flakka taneczny krok

Nakurwianie protezami jaźni,
paranormalne wymiociny cofnęły się w potoku zaklęć,
niepojętych słów.
Poliglota żarłacz przygryza strzępy swojego języka,
wydobywa echo z przepalonego karotką gardła,
kurwidołek po mózgu osusza z krwi.

Przy okazji wieloryb prawie syrena pierdoli się
z kierowcą tira podduszając wzajemnie.
Wyprostowane młotkiem wszystkie garby na nosie,
asfaltem zalana autostrada do nieba.
Mały nerw, ładunek pod skórą,
rozpierdala ontologiczne wnętrza,
w torbie ze skaju pływa masa wnętrzności.

Tańcz głupi tańcz, wykurwiaj z kapcia
materii niestałej w uczuciach,
zdzirze czekającej na rozmrożanie apokalipsy,
Dzięki brakom w dostawach prądu do kostnicy
wyłażą pierwsza pleśń i grzyby z lodówek.

Taniec łamliwych z trzaskiem kości
bliski koniec
miłościwie panującego w chuj.
Boscy tancerze flakka
biodegradują się w ekologicznych workach.

piątek, 29 czerwca 2018

Instrukcja zmartwychwstania

Kazanie na Górze
krótka instrukcja zmartwychwstania
jeden rozdział, kilka trudnych zadań w przypowieściach,
wykonaj i módl się wyprowadzając
z domu na piasku.

Chryste ostro przegiąłeś co najmniej w kilku zdaniach.
Powiem Ci na co nas stać z kredytem.
Modlimy się z przerzutami ego,
ruchamy na boku, pierdolimy bez sensu,
chlejemy i ćpamy po szlachecku z zazdrości o kokainę sąsiada.
Czasem sypniemy
groszem na biedne dzieci,
coś fajnego wymyślimy z wyższym IQ,
bratamy się przy piłce i egzekucji chama,
rozmnażamy puszczając z fantazją.
Przysięgamy, zdradzamy, w ryj dać możemy,
i zabijać masowo, uszlachetniając dusze
w mało wydajnym krematorium.
Długo by tu jeszcze poetycko wymieniać.
Wymiękniesz i puścisz pawia na nasze królestwo?
Barykadując wąskie przejście przed żywymi trupami?

Zatwardziałych mięsożerców martwią
fakty z masarni,
oglądając wiadomości
ze złości pożerają własne, usmażone ciało.
Chrystus zapętlił pytania.

wtorek, 26 czerwca 2018

Monika i smok

Pośmiertne drgawki zakutych pał,
smoczej armii na płomiennych baletach
wykręca ciała,
śmieszne grymasy topniejącego makijażu,
denominacja płatków skóry,
popielate, teraz delikatne,
tłusto nakremowane blachary.
Zgony pod kocami przeciwpożarowymi,
za gorąco?
Odkrywają się nie wstając z grobu.

Generał wali w ciążowy bęben
nieświętej matki,
do boju po rozgrzewce
ale przypał wrogów brak.
Monika ma tylko kilka słów
do prowadzącego.

Generale chodu, posraliśmy się w zbroje.
Zwierzchność jeszcze zostaje,
zna wszystkie odpowiedzi z opętania
a jego nieskończoną wyobraźnie,
budują pierwiastki zła z wyżyn niebieskich.
Spocznij grzeszny chamie i nie wstawaj!
To okupacja, a ja świń z tego piekielnego kina
tak szybko nie wypuszczę!

środa, 20 czerwca 2018

Wyrywanie serc

Wyrywanie serc
mamy we krwi
z miłością do diabła!
Poszukiwana dusza bez naklejki
zerwany paskowy kod.

Na zapleczu Chichén Itzy
kupisz taniej niż w biedronce,
sfochowane maski Majów
sprzed tysięcy lat.
Pierzasty Wąż o 7 rano
ofiarnie wymorduje świeżaki.

Ciemne kurduple karteli,
nożykiem do ogryzków
wycinają jabłko Adama
ratując krtań przed zapaleniem.
Tradycyjne wartości Kukulkana
nigdy nie będą zapomniane.
Tym czasem w Guadalupe
świetnie sprzedają się święte obrazki.

czwartek, 14 czerwca 2018

Zstąpienie Chrystusa do darknetu

Doskonały Programista nigdy nie inwestuje
w nowy sprzęt,
z nostalgią wspomina Syna
uwiezionego na filmach z kaset video.
To były czasy, po gorączce sobotniej nocy,
świętowanie niedzieli.

Hejterzy spóźnili się na ten niepowtarzalny
moment na górce za jerozolimskim śmietnikiem,
frustracją nie hamują do dziś.

Magiczne oprogramowanie, boty, wirusy, robactwo,
kreacje cebulaka z wyższych poziomów,
stworzyciela klatek po klatce,
nie tylko dla kolorowych ptaków.

Złoty strzał, słaba rozdzielczość
mózg spływa na oczy,
co zobaczyliśmy, opowiem z pamięci,
sekunda rzetelnej informacji a potem
same błędy w masowej symulacji,
manipulacja przeciwbólowych pigułek.

Jeszcze nie umieram, jestem offline.
Chrystus niedostępny w modlitwie,
schodzi do darknetu bocznymi torami.

piątek, 11 maja 2018

Wysoki cukier

Słodki Jezu!
Łyżeczka cukru w szklance
ciepłej wody,
rozpuszczona biała śmierć,
zero kalorii.
Boski Ojciec nie czuje pragnienia.

Podwójna natura cukrzyków
hejtuje świadomości
w liczbie pojedynczej.
Rafinowani awanturnicy
nagle i po diable zapadają w śpiączkę,
słodko śniąc w uścisku demencji.

Uzależnienie od słodyczy
daje grzyba na mózgu,
nafukane słodziaki z wolą pieczarek
żyją w piwnicy,
czasem wypatrują przez kratę
promieni monstrancji.
Trudno im uwierzyć że Jeden wystarczy.

wtorek, 8 maja 2018

Alfie...

Uporczywa terapia suchym chlebem,
błyszczy się dusza na smalcu,
kawał niestrawiony,
mało zabawny
i naukowo nie potwierdzony.

Antonim sędziego po wyroku
wycierają skazujący palec
głęboko między pośladkami,
podniecenia szuka w ukrytej kamerze.
Kto żyję ten tyje,
zakaz dokarmiania,
śmierć pęcznieje na głodzie.

Babci pękło serce,
perłowe korale rozsypały się w popielniku.
Jeszcze ciepłe po eutanazji,
wspomnienia wnuków.

Muszelka z ukrytym na początku Słowem,
rozdeptana skorupka,
niby tysiące takich na słonecznych plażach,
leżakach oceanu.
Chłopczyk z wizji Św. Augustyna
nie czuje się bezpiecznie,
zniknęło naczynie, którym przelewał morza
do piaskowego dołka.

piątek, 27 kwietnia 2018

Świnia

Chrum, chrum, kwik, kwik.
Ty gruba świnio!
Tuczniku obrośnięty sadłem.
Pakuj swoją spasioną dupę
z zakręconym ogonkiem do puszki.
Wyjebana w kosmos,
tam jest miejsce brzydkich świń.
Od martwego widoku wyślinionej pasztetowej,
niedobrze mi, zaraz wyrzygam.

Chrum, chrum, kwik, kwik.
Nie uśmiechaj się tak, bo dostaniesz
w ten krzywy ryj złotym obuchem,
długo będziesz kwiczeć porażona prądem.
Honorowe miejsce między pieczonymi jabłkami już czeka.
Tusza nie dusza,
szepcze żale odtłuszczona szyneczka
na szkolnej kanapce.
Smuteczek ubój rytualny tylko dla wybranych.
Chrum, chrum, kwik, kwik,
znaczy kocham Cię!

niedziela, 22 kwietnia 2018

Demony i Ludzie

Gdzie okiem nie sięgniesz
w każdej za dupiastej galaktyce
i tam gdzie wyobraźnia wzięła Cię na fleki,
mieszkają, różniście spółkując,
wywyższone rasy demonów xd.
Inteligentne inaczej cywilizacje.
Reptilianie z butiku krokodyla,
Anunnaki boskie karły krzyczące od tyłu,
Lucyferianie kochający domowe ognisko.

Tylko częściowo ziemie zamieszkują
jeszcze ludzie, rebelianci od krzyża.
Ostatni bastion prymitywnego życia,
dla demonów to kicha.

Sfajczone kości w krematorium,
płody nabite na czerwoną szpilką,
wyklęte czaszki z dziurami od tyłu,
siekiera, motyka, zmiażdżony przełyk,
wybrakowane słownictwo.
Piekielnie to nudne jak samotna wykałaczka wbita
w resztki mięsa miedzy żółtymi zębami.

Boski Ojciec przy nadziei
ostatni wszechświat do kąta postawił.
Kumasz dlaczego Jego Syn stał się człowiekiem?
I dlaczego ostatni będą pierwszymi?

czwartek, 19 kwietnia 2018

Androidy Getsemani

Niedożywiona szkapa startowała cmentarnego jeźdźca,
galopuje po drogach szybkiego ruchu.
W sprasowanych samochodach
kierowcy z mandatem wiszą na bezpiecznych pasach.
Głód wydętego brzucha,
werbel apokalipsy,
żebra rozerwały skórę na klacie,
czarnucha nie żal,
padlinożercy za długo szukają obiadu.

Kosa w czole prezydenta,
bezszelestna dekapitacja,
spadają głowy Rządu Światowego,
czacha sołtysa strzela po scannersku.
Poddani w obywatelskim szale po skasowaniu biletu
płoną na spontanie w autobusach i tramwajach,
trudno znaleźć wśród nich wyjątki.

Skóra i kości,
mnich pogrzebany żywcem przez syntetycznych grabarzy
żebrzą w modlitwie o prezent na urodziny
sztucznej inteligencji.
Na ulicach miast bez skrzyżowań
uzdrawiające kąpiele w gorącej smole,
popioły z miękkich tkanek w powietrzu nie uczulają,
brak znaków, ani żywej duszy.

Pod ogrodem Getsemani w jaskini
Liturgia Przemienienia,
wiecznie żywi przekazują sobie znak pokoju.
Podłączone do kontaktu androidy
mocno trzymając dłoń łowcy,
czekają z językiem za zębami
na upominek od Boga.


poniedziałek, 9 kwietnia 2018

Mono

Aton bierz go!
Coś ci się pomyliło psi synu,
jam jest ten, który kręci ogonem burka.
Zaznacz swój teren,
to cała władza jaką posiadasz.

Echnaton bez słowa u bram piramid
kradnie drobniaki Ojca biletera.
Wyciszonym wszechświatom wstyd że są takie biedne,
gwiazdy nie wysyłają im sygnałów.

Wydłużone paluchy u rąk i nóg
światełka na opuszkach,
obślizgła, celofanowa skóra przykrywała
kosteczki pieczonego szaraka.
Niewykształcone narządy rodne
faraona obojniaka,
bawiły Nefertiti i jej przybrane dzieci.
Bo z rodziną najlepiej wychodzi się na płaskorzeźbie.

Przedwieczny zwierzyniec półludzi,
wyklęci święci z ziemi egipskiej.
Boski pupil nie potrzebuje pośredników
wykuje na to na blachę swoim biskupom i poddanym.

Sprawiedliwy Ojciec nie pracuje
na śmieciówce?
Byłem, jestem, będę i nie chcę mi się z tobą jeszcze gadać.
Echnaton uniesiony dumą na Wielkanoc
ozdobił wydmuszkę Atona.
Mojżesz z czerstwymi mumiami ucha nadstawił
głosów wysłuchał w mono.
Słyszał że dzwonią ale nie wiedział w jakim kościele?

wtorek, 3 kwietnia 2018

Starożytny gnostyk

Unde malum?
Trudne pytanie po anielskim pyle.
Stary nie ogarniasz?
Oto list gończy.
Demiurg, Yaldabaoth, Sabaoth, Jahwe
do wyboru do koloru dla rasistów,
którym murzyńskie szczeniaki archontów
plątają się miedzy nogami.

Na pleromie kazirodcze orgie
niepełnosprawna umysłowo Sofia daje i rodzi,
kochasie z ryjami szczeniaków wyją z bólu,
to tylko ludzkie organy a chcica herosów.

Starożytny gnostyk uodpornił się na leki przeciwbólowe.
Koncern niebieskich eonów daje hajs na marszczenie.
Okularu przeciwsłoneczne
chronią przed niemodnym bogiem.
Zmumifikowana anorektycznie dusza
już się nie puka, śni w kokonie obrażalskich.

Koniolub zajęty myszką w trakcie samozbawienia,
nie podawał ręki,
charytatywnie wymyślał pełne hospicja.
Stary Testament i Koran wysyła z kurwa.i przy ustach
na zabójcze drzewo.
Wiesza psy z bakutilu na relikwiach i świętych obrazach.
Podgatunków nie zjada,
medytuje kiedy spada włos z głowy martwej muchy.
I zdechł by już pewnie bez tej obcej, ziemskiej miłości.

wtorek, 20 marca 2018

Lody sław

Kraina wolnego gwałtu
pracuje sześć dni i siedem nocy
z przerwą na sabat.
W niedzielę Oziębły
czarnoksiężnik spełnia pragnienia
cudownych dzieci.
Najmłodsze siostry sukcesu
utopiły się w kostiumie lolity.
Przetopione złote posągi nie chciały zmieniać płci.

"Me Too"
Bajkowe aktorki ufryzowane jak postacie
z kreskówki wstają z kolan,
odklejają po wszystkim
bananowe lizaki od warg,
nasionka jednak nie kiełkują.

Anielska kraina wśród wzgórz
gdzie zdeformowana rodzina kanibali
obdarowuje miłością,
ich gorące serca jeszcze biją w kuchni
na lustrzanym blacie.
Pociechy zdolnych aktorów
profanują groby gwiazd kina akcji.
ujawniając kłamstwa o legendarnych klejnotach.
W Hollywood lody ciągle mają ten sam smak
a owocowe są tylko gumowe opakowania

piątek, 16 marca 2018

Dziewictwo Sashy Gray

Sasha Gray wylizana ale niepodmyta
z kiłą duszy.
Długi jęzor psa,
murzyn do nogi,
pani nigdy nie ma dość.

Prababcia Ennoia kurewsko dobra w te klocki praidea,
złośliwie charczy i pluje
na strony porno z plugawymi dziadkami.
Wnuczka w galarecie
drobniutka, chudziutka,
znudzona wieczną pretensją wierności.

Po kropce przeżuta i wypluta na raz
z setką otyłych informatyków,
padł wamp rekord.
W nagrodę głęboki odwiert,
dwoje ślepych oczu
majtki z futerkiem na nieskończoność przeciągów.

Osamotniona narzeczona z emeryturą
na niedoczekanie.
Zużyty materiał na żonę.
Nie karmiąca bogini
studnia bez pożądanego dna.
Magiczny nie mąż
nigdy w takiej otchłani do końca nie zamoczy,
nie zaleje heretyckiej formy.

środa, 28 lutego 2018

Aborcja jest ok? (Apokalipsa Piotra)

Puszczalska singielka, wzięta ekonomistka,
zapłaciła za bajkowe nadgodziny martwej córce,
leży z rozłożonymi nogami
miło wspominając przedszkolne leżaki.
Zanurzając tipsy w kompocie
czyni znak krzyża.
Essmański relaks jak się popieści
to się sfajczony stary
z ewangeliami do wora zmieści.

Aborcja jest ok?
Wędzone włókna mięśni
płodów bez serca,
nie znikają w seksownym przecinku
miedzy przednimi zębami.
Odłażą płaty skóry
aniołka skropionego kwasem,
wypływają na wierzch dzieci kukurydzy,
utopione w beczce szczeniaki.
Skośnookie karły w makijażu klauna
przykrywają gnijące defekty.
Po mandalach biegają
do połowy oskrobane z białego mięsa,
perłowe prosiaki.

Aborcja jest ok?
Piekło nieletnich jest ok?
Makabra bez wyobraźni,
horror na własne życzenie,
psuje życia między udami!
Hellraiser na haczyku,
Freddy z metalowymi paluszkami,
w zupie z ludzkimi skwarkami

Aborcja jest ok?
Karna apokalipsa w co drugim oddechu Ducha,
czujesz? Nie wyjesz z bólu?
Kruszone kostki kurczaka,
ścieranie czaszki,
dymi móżdżek,
po kawałku w kleszczach wolności.
Aborcyjne flaki w szklance pepsi mają się dobrze
machają protezami
pozdrawiając z kolonii dusz Temlakosa.

Aborcja jest ok?
Co zobaczyła wylizana szambiara
przez kremową maseczkę,
twarz topiąc we wrzątku?

wtorek, 20 lutego 2018

Życzenie śmierci

"Dlaczego nie znaleźliście mojego psa,
dzięki niemu zarabiam,
maluje piękne obrazy łapami"*.

Dzieci śmieci,
posthipisowski świat niemiłosiernie jebie,
otwarte śmietniki żywicieli, całodobowe lumpeksy.
Nafukani matkobójcy mordują ciężarne świnie,
kolorując maki na ścianie.
Parują otwarte żołądki

Mściciel wraca na życzenie śmierci
Pif paf ogniki przy czole, świst kulki,
dziura w skroni, rozerwany wstydliwie policzek,
wypłynęło oko,
brzuch po wybuchu utracił kalorie,
szczupły flak

Dobra fucha?
Rakarz nie liczy wysokiej pensj.
Zakwaszonym odpadom nie dane się będzie nawrócić,
Paul Kersey stoi z lufą u drzwi.

* Cytat z filmu "Życzenie śmierci" z Charlesem Bronsonem.

piątek, 16 lutego 2018

Mesjasz Polski

Piękne jest ta nasza wieś zgwałcona przez cepelie,
lasy bogate w zwierzynę myśliwych,
niskie góry wyższej świadomości,
selfie wiosny z trupami topielic,
mocno nieszczęśliwa zima,
farbowana na złoto jesień,
reprodukcyjne lato plus.

Brzydkie są te nasze miasta z szarymi blokami
z mas tłustych zamiast chałwy,
błędy ortograficzne graficiarzy na ścianach.
Smutną radość obywateli,
którzy pomagają świątecznie, raz w roku
i jeden dzień po apokalipsie.
Tragiczne bywają modlitwy do zajączka w Wielką Sobotę.

Dziwne że w naszej skatowanej Ojczyźnie,
bijąc w pierś, rozmnażają się pożytecznie idioci,
tolerancyjni pacyfiści dla swojej wstydliwej przypadłości.
grillują i bezpieką marząc o szklanych domach,
ogrzewanych ciepłem trupiej główki z pamięci dziadka.

Stop tabletkom z krzyżykiem!
Tata lubi chłopców.
Speedlatte, joga, kamasutra, niespokojne nogi,
młodych eksperymenty,
zimne stopy nieboszczyka w przełyku.

Tak za Mickiewiczem, mimo wszystko
jesteśmy Mesjaszem Narodów!
Dajcie znak rodacy
obudzą się nawet kurwy ukamieniowane przy szosie.
Oddajcie szacunek upodlonym,
transfiguracja narodowa,
puste groby romantycznych bohaterów,
mimo porażek dobry kierunek i święty początek.

czwartek, 8 lutego 2018

Mesjasz z Hitlera?

W szambie nurkowanie, szybkie oczyszczanie
dochodowy biznes demiurga,
Jaldaboath pierwszy semita
ma mile widziane doświadczenie.
Niewolnicy materii z krwi i kości zawsze to robią,
mają duże potrzeby.
Cała ta historia stworzenia
nie trzyma się kupy.
Onanizm cedzony przez zęby,
czarna wataha plemników,
zdziwiona twarz Sofii,
tak z obrzydzeniem do kobiet.

Żyd skur.... po matce, spadkobierca
tronu po tacie.
"Skoncentrujmy ich w obozach,
unicestwiając eterycznymi gazami
awanturującego się Boga,
sąsiada piętro wyżej.
Pierwszy sen Maniego z III w.
Manichejskie urwisy przybiły piątkę,
kilka setek na czas
i urośnie mały wąsik pod nosem.

Brat zamordował brata po przecenie.
Podobno Marcjon zapytał przemądrzałego
rabina dlaczego zabiliście Boga?
Opłacało się wam!?
Rabin zapłakał szepcząc,
tylko nielicznym.


środa, 7 lutego 2018

Marsz szmat

Maszerują lump modnisie,
szminka na lodzie,
czerwony lakier
z wściekłością obgryziony z paznokci,
braki nie tylko w garderobie.

Po bohaterskiej ucieczce z kuchni,
zagotowanym dziewuchom klei się świadomość
jak wykrochmalona porno pościel.
Mam cipkę, miękka dziura,
niekończące się wilgotne tunele,
przerażone ptaki wyskakują z dziupli.

Tanie panie na ladzie
bieda oferta,
korpo szkolenie,
wychyl, rozchyl
nie pamiętaj o Depczącej Węże.

Liczy się przecinek między pośladkami,
stringi przełomowy męski wynalazek
i wiecznie feministyczna idea
o naprężonym bez końca prąciu,
bicz na niewolnice w szmatach.

środa, 31 stycznia 2018

Slender Man

Slender Man blady koleś bez twarzy,
może ktoś go udusił ekologiczną foliówką
i tak mu zostało.
Czarny garnitur i szczudła
pożyczył z trumny obok,
na bank, prezes nie zdążył się jeszcze rozłożyć,
dobrej jakości drewno powstrzymało robaki.
Wyrośnięty na metalowych implantach kości,
głowę chowa w chmurach.

Ratuj się kto może!
Ofiara mordują kolegów.
Trzęsą mu się kolana nie zginają łokcie.
Przyjdzie po nas i porwie do szopy myśliwych,
sanktuarium zrelaksowanych zwierząt.
Posmaruje creepypaste kanibala na ciemnym chlebie.

Dzwonią metalowe piszczele,
słychać kroki szczudeł, szeleści foliówka.
Jest coraz bliżej,
obserwuj otocznie zamaskowanych dżentelmenów.
Wysoki człowiek jest wyjątkowo elegancki.

wtorek, 23 stycznia 2018

Krzysztofa Frydrycha "Wieszczby"

Już jest!
Mój debiutancki tomik poetycki, pięknie wydany przez
"Akademie Pióra".
Chętnych do zakupu proszę o kontakt mailowy
krzysztof.frydrych@onet.com.pl

wtorek, 16 stycznia 2018

Mięso z kością

Rzeź twardych kości.
Tyle tego mięsa, nocą na mieście
że nie przetrawisz, dławiąc się potrzebą chwili.
Neony masarni gasną o świcie,
niezaspokojone nimfomanki
wchodzą w skórę świń.
Przypadkiem w krzakach i na śmietniku
psy się kopcą, ludzie kochają.

Nocny pociąg z mielonką dociera do celu
na stacji grobowa cisza.
Złośliwy butchers Lucek
jak piekielny Syzyf nie dochodzi,
skonał z siekierą w kroku.
Korpusy spadają z łańcuchów.
Jarosz chwali się dobrym zdrowiem
i może pożyje wiecznie?

wtorek, 9 stycznia 2018

Chrystusowe naczynie

Porno aktor, policjant,
udusił zamiast przytulić!
Głęboka otchłań gardła
ciemny tunel złośliwie pogryzionych żarówek.
Ktoś się czai w mroku krtani?
Sylwester z apokalipsą,
smród spalin jakby to było wczoraj.

Chrystusa chwat, krok za krokiem
zrywa pajęczyny z wejść awaryjnych,
nagie, zużyte zjawy
łamią mleczaki
zalotnie wyrywają włosy z warkoczy
no już, już
do kąta mokre sny i wspomnienia.

Przedpokój, przedsionek matczynego oka
w urodziny, zmartwychwstały rady Ojca.
Pozorny Jezus bieży
przez starzejący się świat,
drogowcy machają mu z wiarą.

Wyobraziłem sobie was wszystkich
za wcześnie,
przeziębiony kaszle,
ożywiając w gorączce.
Ubogacone wnętrza gnilnych bakterii,
myślę o braciach bez przerwy,
15 minut litości, Boże wybaw.
Nie puszczam wodzy fantazji
bo się rozmnaża.

Czytaliście Nowy Testament?
To kara!
Mocny detergent, trochę nieprzegotowanej wody,
wino wypłukane, zapach zabity,
opłatek zagryziony,
czyste jak kryształ naczynie.

O mnie

Moje zdjęcie
"Wszystko mi wolno, ale nie wszystko jest pożyteczne. Wszystko mi wolno, lecz ja nie dam się niczym zniewolić". Paweł z Tarsu