Nakurwianie protezami jaźni,
paranormalne wymiociny cofnęły się w potoku zaklęć,
niepojętych słów.
Poliglota żarłacz przygryza strzępy swojego języka,
wydobywa echo z przepalonego karotką gardła,
kurwidołek po mózgu osusza z krwi.
Przy okazji wieloryb prawie syrena pierdoli się
z kierowcą tira podduszając wzajemnie.
Wyprostowane młotkiem wszystkie garby na nosie,
asfaltem zalana autostrada do nieba.
Mały nerw, ładunek pod skórą,
rozpierdala ontologiczne wnętrza,
w torbie ze skaju pływa masa wnętrzności.
Tańcz głupi tańcz, wykurwiaj z kapcia
materii niestałej w uczuciach,
zdzirze czekającej na rozmrożanie apokalipsy,
Dzięki brakom w dostawach prądu do kostnicy
wyłażą pierwsza pleśń i grzyby z lodówek.
Taniec łamliwych z trzaskiem kości
bliski koniec
miłościwie panującego w chuj.
Boscy tancerze flakka
biodegradują się w ekologicznych workach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.