czwartek, 19 grudnia 2013

Przeobrażenie ras niższych

W obozie Urlaub,
skoncentrowanym na zbawieniu
zapracowanych dusz
przy centralnym placu defilad,
Heinrich Himmler
wspaniałomyślny mag, szary mesjasz
inkarnacja Ptasznika,
nadzoruje budowę małego cyrku,
namiotu przykrytego tkaniną z jedwabiu
i pawimi piórami,
jego wnętrze ozdabiają,
hemisfery niebieskie
ruchomą scenę w kształcie poł kuli, globusa,
popychają obrzezane cherubiny,
wymalowane złotą farbą.

Obok stoją szare, proste baraki
ogrzewane mlecznym sianem,
wzmocnione nocnym oddechem mieszkańców.
Panuje tu cisza,
nawet trawa schowała się pod ziemie,
zapachy przestały się unosić.

Srebrna czaszka na czapce Himmlera,
wspomina golgotę,
jej białe zęby nigdy się nie zepsują.
SS dominują w burzy oświecenia.
Sterta wyciśniętych z rządz ciał,
wznosi się wysoko,
przypominając o dziadowskim końcu.
Ludzkie kości oczyszczone z mięsa,
przez pracownice garmażerki,
czekają by dołączyć
do szkolnego szkieletu,
składanego przez dzieci wodnika.

Brama Saturn nakryta szpiczastą czapką,
wita przybyłych gości.
Czarno białe przymierze,
kostiumy w paski,
nawróceni wczasowicze na diecie cud,
ciężko pracują w pełnej koncentracji,
patronuje im jeden cel,
który uświęca środki,
zbawienie jest obowiązkowe!
Płoną ołtarze spopielonych przeobrażeń,
siwy dym podtruwa witaminą z świętych,
trójkowego ucznia.

Cały prąd przepływający
w kolczastych żyłach, okalających obóz,
oświetla cyrk,
Szymon Mag lewituje,
fabrykując uśmiech
na twarzach otyłych od świata.

To dla tych wszystkich
jeszcze niedoskonałych,
zabawa w tresowanie zwierząt,
ujawni jedyną ścieżkę,
przystanek po przystanku,
stacja po stacji,
drogę krzyżową,
symbole udanych wczasów.

Brama Saturna - przejęcie swojego życia
zagłada przeznaczenia, pierwszy najważniejszy krok.
Korytarz prowadzący do wnętrza -
tu wczasowicze pozbywają się dokumentów starego życia.
Pierwsze ciosy i kopniaki - budzenie się ze snu.
Zrzucanie ubrań - nagość, brak wstydu.
Kostiumy w pasy - wszyscy jesteśmy jednakowi w oczach Wotana.
Mieszkalne baraki - jedność, najświętsza masa.
Przymusowa praca - krok po kroku wypełnianie się zbawienia.
A na koniec samospalenie we wewnątrz
czarnego od sadzy ołtarza -
opuszczamy materialne ciało.

Siwy dym, zapach białka
zatyka nos fałszywego Boga,
jego duch nikogo już nie zgwałci.
Śmierć udusiła się własnym natchnieniem.
Uśmiechnięty Heinrich Himmler kciukiem pociera śliski nos, z którego zjeżdżają okrągłe okulary.


środa, 4 grudnia 2013

Cygańskie gwoździe

Perhan kowal,
pierwszy cygański alchemik
podgrzewa nagie pośladki
nad rozżarzoną, drewnianą relikwią
wyplutą z pieca do wytopu metali,
przegotowane wnętrzności zaczęły wrzeć.
Laboratorium ogranicza pole oddechu,
kręgi z ognia i soli,
nie ma tu okien ani drzwi.

Gorące, wyjęte z formy gwoździe
leżą na ołtarzyku
z przesuwanymi przez wiatr
skorupkami ślimaków i pasożytów.
Strzałki, krzyżyki, cyfry, narzędzia,
kobiece uda i piersi,
zobaczył wszystko o co się modlił.

Drgawki padaczkowe to znak
że najważniejsze zlecenie zostało przyjęte.
Oblizuje ciepłe gwoździe,
dociera papierem ściernym,
wrzuca do wody,
z ciekawości czy nie pożre ich rdza,
ostrym końcem przecina grubą skórę.
Jego wnętrzności zaraz się zagotują,

Ion najsłabsze ogniwo,
uczeń Perhana,
tylko imituje,
lubi się ciągle powtarzać,
bierze zamiast dawać.
Ten raz dobrze się spisał,
za wiarę w Chrystusa,
wykradł gwoździe
powbijał w wieko trumny.

Zagłaskany brylantynę na włosach,
poprawia kołnierzyk na brudnej szyi,
zapina błyszczącą marynarkę z cekinami.
Z dziurawych kieszeni
wyturlały się fałszywe monety
ze złotym wizerunkiem
lewitującego Maga.

Cygański alchemik, pierwszy kowal,
świętuje przyozdobiony cierniami,
oddał królowi to co królewskie.
Nagi kapłan z wydętym brzuchem,
przysłaniającym przyrodzenie,
ślini się ratując poparzony język.
Czaszka zarosła
ale gwoździe widać jeszcze na rentgenie.

O mnie

Moje zdjęcie
"Wszystko mi wolno, ale nie wszystko jest pożyteczne. Wszystko mi wolno, lecz ja nie dam się niczym zniewolić". Paweł z Tarsu