środa, 30 sierpnia 2017

Babcia boska

Babciu boskiej wyobraźni
z domu na Kamiennej 59,
ukrytego przed zakusami synonimów apokalipsy
dziś z wejściem przez piwnice.
Dzięki Tobie nie odbiłem się boleśnie
na kalce smutnych kart dzieciństwa.
Meretrix przestała się obnażać,
Lucyfer mizerny pan, wziął nogi za pas,
dopiero później ubierał długi płaszcz.

Głębokie odrealnienie ofiary losu,
nie tak to miało wyglądać,
Pogróżki, ciosy rózgą,
halucynacje po kleju nieuka
podejrzane że tak lekko biczował
delikatnie rozciągał rozstępy
po zmartwychwstaniu.

Mocno gazowana pepsi w brudnej butelce
bąbelki nie uciekają przez usta,
dmuchają niestrawione balony,
atakują mózg, wywołują wzdęcia.
Secesyjne fikusy i żelazny smok z żelazka bez duszy
odpierają atak.
W zielonym pokoju nad pralnią
zawsze było bezpiecznie.

Babcia Danusia cierpiała
z rumieniem Chrystusa
chroniąc mnie przed podwójnym cieniem.
Wieczna krew sączy się na białych bandażach.
Rany na pól nogi nigdy
nie przykryła skóra.
Krasnal Okruch mały Judasz, codziennie ja zrywał
o świcie a potem uciekał w samobójstwo.

Dla boskiej babci
Order Order Prezydenta Czyśćcowych Dusz
choć zasług jest więcej.
A Gnozidołek siedzi i zawija te sreberka,
twierdzi na samym dnie z całą swoją pewnością
że to on sfabrykował wszystkich,
których kocham i nie tylko.

Dla babci Danusi.

wtorek, 29 sierpnia 2017

Down syndrome

Splunąć w twarz długim ogonem komety,
zgubić się w ustach i chińskich oczach,
za braki w mimice błękitnych asteroidów
szybki zawał z nie do wiary.
Gałki uciekające z kieszeni powiek ukrywają się
pod metalowymi łyżkami.
Służący grają w golfa,
w zieleniaku jest jeszcze więcej obcych.

Islandia umiera, mordując!
Praktykanci nazizmu pstrykają
w trzecie ślepie na mniejszej głowie.
Skośne oczy, owalna twarz,
nieznane kolory źrenic, x na czole,
gwiazda na ramieniu.
Powolniak, majaczy nie dogadasz się z takim.
Bezproduktywny wyrób tylko podobny do naszych.

Przejdź z wielbłądem przez igielne ucho,
stań całym ciężarem na główce szpilki,
zacieraj powieki, brutalnie wyrywając
chwasty między rzęsami.
Z wizją telewizyjnych robaków
otwieraj oczy, przejrzysz!
Zaakceptuj siebie ze skośnymi oczami,
owalną twarzą nieznanym kolorem źrenic
z x na czole, gwiazdą na ramieniu.

Za odbitym rogiem, złamanym kątem,
jesteś Down, przyjaciele potwierdzą.
Zostaw zmartwienia, dziwakiem nie będziesz
doskonali zbliżają się z błędem statystycznym.
Na linijce centymetr obok
ładnie się przedstaw kulturze wyższej.

poniedziałek, 28 sierpnia 2017

Nie kłóćmy się o trupy

Nie kłóćmy się o trupy
to śmierdzący temat,
rozkład trwa.
Liczba skremowana w pamięci
przygasa w krematorium szarego Żyda.
Miałeś kiedyś krew na rękach?

Stosy odchudzonych ciał,
globalna dieta,
ilu z tych milionów poznałeś?
Mówią ci coś nazwiska z Kambodży?
Czerwoni Khmerzy to gołębice po zmianie płci
z głęboko w sercu ukrytym pokojem.
Naziści nigdy nie brudzili munduru,
złote zęby same wpadały do buta
i przeszkadzały w marszu.
Upowcy zakochani w polskich sąsiadach,
z bólem odrzucenia karmili się słonymi od łez
mięśniami spod zerwanej skóry.

Nie kłóćmy się o już kolor i zapach worków na zwłoki,
bierzemy łyk ziołowego syropu na wstrzymanie.
Kto, co i za ile? Litość trzymaj w nawiasach.
Budujemy pozytywną unie pod sercem tak bez emocji
z głębokim postanowieniem do celu po trupach!


piątek, 25 sierpnia 2017

Indianka Szon

Szlacheckie bezrobocie,
razem z lenistwem trzech na jedną.
Indianka Szon analogicznie szuka męża,
daje więcej niż demówka.
Zabawy bulbuni,
skoki po nadmuchanym materacu
z trzepaka bez ogumienia.
Dżabel, kopyto ssie jak diabła
kąpanego w ukropie.

Przewiało tłustego Hiszpana
na wichrowych wzgórzach,
zapamiętał kilka kropel rosy.
Jadą na czerwonym,
zmiany na pozycji,
stuku, puku wierci i wyje ekipa remontowa.
Speedy Gonzales traci nadzieje
wysypał się i leży plackiem.
Z kwadratu w trójkąt nie uzupełnione braki.

Kochają się wzniośle
na poręczy raju.
Naprawieni poza grozą ślubu,
wyżymali gnozę rozkoszy,
nie wszyscy udusili się przed śmiercią.
Smutno żonie zakochanej na raz,
przełożonej przez kolano
z jej wiecznym pielgrzymem?

W wierszy posiłkowałem się słownymi kreacjami slangu miejskiego.

poniedziałek, 14 sierpnia 2017

Szariat dla leniwych kobiet

"Wasze kobiety są dla was polem uprawnym.
Przychodźcie więc na wasze pole, jak chcecie,
i czyńcie pierwej coś dobrego dla samych siebie".*

Z uprawnych pól emigrowały nasiona
deszcz meteorytów pokrył matkę ziemie.
Księżycowy, czarny kamień przygniótł
spasionego, cycem kaszalota z Mekki.
Leniwe bestie,
to nie jest ich martwa kwatera bo pukają.
Otworzycie krwawimy z dzwoneczków.
Zepsute, pogniecione pasztety
zostańcie tam z Bogiem na A.
Spoczywajcie w pokoju,
żyzne to groby.

Kamieniowanie, szybka nuda,
dobrze że nuż w kieszeni się otwiera,
znowu sobie uderzę po szyi.
Mahomet rzekł mężczyzny nie trzeba pytać
dlaczego zabił swoją żonę.*

1 cytat Koran 2:223:
2 cytat Hadis - Abu Dawud 11, 2141

czwartek, 3 sierpnia 2017

Modern Talking

Dla faraona i solarnych blizn
prażyły się modelki,
takie to pożyją.
Szklane piramidy, celofanowy mikrokosmos
prześwietlony porno aktami,
sypią się w pustynnym królestwie
mocniej niż w tragedii Szekspira.

Słowa ranią w nowoczesnych rozmowach.
Kolorowy neon na zębach, owocowy drut
przekładaniec z jękami,
walenie w bębenki po fikołkach,
broń tylko o mój Boże!
Marmurowy salon w toalecie niespodzianek
zagraj w kulki, wzornictwo dowolne,
wentylacja i mocne arabskie perfumy.

Sztywnieją blade laseczki,
gaśnie światełko w tunelu solarium.
Nie pogadały o pogodzie.
Z kapłanami faraona wyskoczyły za miasto,
wreszcie milczą.
Szczekały psy na opalone mumie
przed pałacem.

O mnie

Moje zdjęcie
"Wszystko mi wolno, ale nie wszystko jest pożyteczne. Wszystko mi wolno, lecz ja nie dam się niczym zniewolić". Paweł z Tarsu