wtorek, 31 stycznia 2017

Świąteczna pomoc

Zmuszaj i wkurzaj,
dobrocią serca zasuszaj
owoc wiecznej miłości.
Pomagaj bezinteresownie
z palmą pierwszeństwa,
nie inwestuj z miłosierdziem.

Zapalaj się sympatycznie,
miły jaraj bezdomnych gapiów
po buncie.
Charytatywnie umilaj życie żebrakom
masz biedaku i wydaj resztę.

Podniecony, macaj szparkę
na puszce świątecznej pomocy.
Serduszko za pięć złotych,
światełko do nieba
głuche i zarażone grypą
ptaki do piekła.

Żartowałem,
lepsze jest monolog
zatwardziałego serca,
kogo i co w dupie.

czwartek, 12 stycznia 2017

Żyjesz za mnie

Żyjesz za mnie Kochana,
rozdwojenie jaźni, wrogie przejęcie,
bunt zakwaszonego umysłu?
Dobrze że ludzie mają nosy
i wciągają swoje powietrze.

Trudno wracać do opętanego
z piekielnie sprawiedliwym wyrokiem,
odstrzelonego jak stróż w boże ciało
sędziego.
Mieszkać w tym samym domu,
wpatrywać się w obce oczy.
Nigdy nie jest bezpiecznie,
rosną podatkowe stopy odwagi.

Poczęty przemocą innego,
która podobno nigdy się kończy.
Generale rozkazuje!
Poznaj nasze mieszkanie,
miasto, ojczyznę,
ucz się nie podnosząc palca do góry,
kopnij w abecadło,
świętuj dopuszczony do świata,
nauczyciele na zastępstwie odmłodnieją.

Przerwa pięciominutowa,
proszę o łaskę dla Żony,
wgląd w ciężar krzyża
i dług lewej ręki.

czwartek, 5 stycznia 2017

Pizzagate

Charytatywne ssanie w żołądku
lepiąca się od brudu łezka w oku tatuśka
mokre pieluszki z Haiti.
Ofiarne znikanie,
udostępniana nadzieja,
samopomoc chłopska przyszywanych wujków.
Błyszczą golaski, namaszczone oliwką,
takie świeżutkie do schrupania z dodatkami.

Comet Ping Pong,
godzina mielenia jęzorem,
maca, chałka, postępowa pizza,
powtarzające się ruchy po osi,
szybkie kęsy,
wirujący makaron,
ociąga się ser,
ćwiartowane, rozrywane
większy kawał zasłabł w gardle,
ostre orgie tępych sztućców.

Dziadowskie gierki
mała dziurka, duży klucz,
zabawna buźka zaklejona taśmą
oklepana pupcia.
To co wyplują spływa po udach.
Laleczko jeszcze oddychasz
sadystyczna strona gąbki
ściera sos z gładkiej skóry.
Uratowane łobuziaki z ugotowaną duszą
kończą w paszczy Lucyfera zgreda
pełnej mleczaków.

poniedziałek, 2 stycznia 2017

Prorok z muhą na czole

Z czoła na czoło,
upierdliwe łaskotanie,
muha nie odpuszcza.
Lepi się z brudem,
zakrywając zielony odwłok
fluorescencyjną sukmaną,
imituje światło legionisty.
Na delikatnych skrzydełkach
pulsują zmiennokształtne witraże.
sceny z potopu.
Wypluta ze szpary czarnego meteorytu,
zaraża miliony
wirusem czystych dłoni.

Spieniona złośliwie ślina,
mocz się nie trzyma ze strachu,
odcięte kolekcjonersko głowy
mają krótką datę ważności.

Wyznajemy wiarę w piachu,
znaczymy terytorium,
psy przestają szczekać.

Biegi, niekończące się maratony
w około czerniaka ziemi,
niewierni z łuszczycą
kręcą się na ruszcie,
płatki kebabu
opadają na zmęczone języki,
z górnej świątyni leje deszcz
złoty na zawsze ciepły.

Prorok z muhą na czole
pod szyją zapięty
głaszczę brodę,
pragnie zabić pasożyta,
umiera codziennie od nowa.
Kompleks małego Bafometa
nie zostaje w rodzinie.




O mnie

Moje zdjęcie
"Wszystko mi wolno, ale nie wszystko jest pożyteczne. Wszystko mi wolno, lecz ja nie dam się niczym zniewolić". Paweł z Tarsu