poniedziałek, 2 stycznia 2017

Prorok z muhą na czole

Z czoła na czoło,
upierdliwe łaskotanie,
muha nie odpuszcza.
Lepi się z brudem,
zakrywając zielony odwłok
fluorescencyjną sukmaną,
imituje światło legionisty.
Na delikatnych skrzydełkach
pulsują zmiennokształtne witraże.
sceny z potopu.
Wypluta ze szpary czarnego meteorytu,
zaraża miliony
wirusem czystych dłoni.

Spieniona złośliwie ślina,
mocz się nie trzyma ze strachu,
odcięte kolekcjonersko głowy
mają krótką datę ważności.

Wyznajemy wiarę w piachu,
znaczymy terytorium,
psy przestają szczekać.

Biegi, niekończące się maratony
w około czerniaka ziemi,
niewierni z łuszczycą
kręcą się na ruszcie,
płatki kebabu
opadają na zmęczone języki,
z górnej świątyni leje deszcz
złoty na zawsze ciepły.

Prorok z muhą na czole
pod szyją zapięty
głaszczę brodę,
pragnie zabić pasożyta,
umiera codziennie od nowa.
Kompleks małego Bafometa
nie zostaje w rodzinie.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

O mnie

Moje zdjęcie
"Wszystko mi wolno, ale nie wszystko jest pożyteczne. Wszystko mi wolno, lecz ja nie dam się niczym zniewolić". Paweł z Tarsu