wtorek, 21 maja 2013

Błękitny latawiec

Błękitny jak Maryjny ornat, latawiec
z zapisaną na hałaśliwym pergaminie modlitwą
Pater noster, qui es in caelis...
spadł i rozbił się w samym centrum miasta,
na ruchliwym skrzyżowaniu łączącym ulice
Świętego Piotra i cierpiących papieży.

Przeciąg wiatrów Asura, otwierał drzwi,
z hałaśliwych i niedogrzanych mieszkań,
wyturlały się odrąbane członki
wszystkich świętych.

Grawitacja zmierza do nieskończoności
niezagojona rana po czarnej dziurze,
z kości czołowej Świętego Krzysztofa
wessała ostatnią relikwie,
odtłuszczone i lekkie serce Pana.

Niechcący potrąceni
tchnieniem Ducha Świętego, przechodnie
zobaczyli Boga,
powywracani zrzucaja skórę do mięśni,
pełzając z nadzieją ku Ojcu
zostawiają krwawy ślad,
wypowiadając te oto słowa
Et ne nos inducas in tentationem,
sed libera nos a malo.
I tak na wieki wieków,
najgorsze że jeszcze nie amen.



O mnie

Moje zdjęcie
"Wszystko mi wolno, ale nie wszystko jest pożyteczne. Wszystko mi wolno, lecz ja nie dam się niczym zniewolić". Paweł z Tarsu