środa, 26 kwietnia 2017

Słodkie lizanie

Ruch na osi z promieniem
poziomo, pionowo
bez bolesnego tarcia.
Pęka zasuszony sok
zmumifikowanych tropikalnie ust.
Filary wyłamanej bramy rodzinnego grobowca
nabrzmiały na przesłodzonym budyniu.
Brak odgromników, spięcie, iskry,
mocno kopie.
Apetyt rośnie w miarę lizania,
meldują się siły witalne.

Rynna dziurawa po kolczyku
krwawi,
rośnie wysoka temperatura.
Rozgniecione truskawki w jogurcie
z błyskającymi kryształkami,
delikatnie spływają w dół, emigrują,
grawitacja stoi na baczność.
Zawstydzone roztocza obracają prześcieradło,
lamentują na kłach.

Zmiennika groźny upadek,
nisko przy uziemieniu
uda na uszach.
Mokry język w trumnie
czeka na odpływ.
Hymn o perle odśpiewany,
sekundy zaspokojone.

wtorek, 25 kwietnia 2017

Ubój rodzicielski

Moi mili, drodzy rodzice,
jestem a właściwie byłem ojcem,
szesnastoletniej gadziny,
szkoda że w porę nie zgładzonej przez meteoryt.
Niedokształconego, ropiejącego na twarzy
przyszłego ministranta,
onanizatora z selfie,
zamaskowanego podrywacza
na portalu społecznościowym,
biseksualnego drwala, ciął wszystko
nawet gdy się nie ruszało.
Na dnie kopał doły,
żywcem gnił z lenistwa.

Mimo ojcowskiego zaangażowania
przegrywał z rówieśnikami,
nawet siku nie robił na czas.
Zakochani jak młoda para wychowawców
z dobrze ułożonym aparatem państwowym,
zrobiliśmy milowy krok naprzód
depcząc trędowatą cierpliwość.
Ze świetlistymi hasłami
naszej wyniesionej
na ołtarze patronki Margaret. S
wyrywamy niedojrzałe chwasty.

Interes się kręci,
przykro tylko patrzeć,
na podniecenie niektórych rodziców
obserwujących swoje dzieci
w maszynce do mielenia
w tzw. ostatnim stadium,
miażdżenia albo ćwiartowania na kawałki.
Dla mojej pamięci zmumifikowałem
sobie głowę syna
stoi obok nocnej lampki,
świeci oczami.

Na głupie i niemoralne pytania
o coś co nie istnieje nie odpowiadamy.
Jesteśmy wypełnieni po brzegi współczuciem.
Przed końcem robimy zastrzyk z trucizną,
na prośbę opiekunów oddajemy
narządy do przeszczepu.
Stres rozpędzamy dobrą nowiną.

Pamiętaj dzieciak
jest twoją własnością do osiemnastki,
choć walczymy o to by strudzone,
zniekształcone ciała mogły się znaleźć
na złomowisku przed ukończeniem
trzydziestu pięciu lat.
Twoja decyzja, twój wybór,
twoje pieniądze,
szybko zapomnisz, nikt się o to nie upomni.
Wesoły pogrzeb możesz urządzić
z trumną w graffiti.

Trofeum głowy pierworodnego
walczy o oddech ziemi,
protestując przeciwko myśliwym,
rzeźniom drogich zwierząt.
Wróć szczęśliwy do lekkiej przygody,
złam krzyż.

piątek, 21 kwietnia 2017

Chrystus złożony do grobu

Pustostan, zerwany tynk i panele,
kolorowo to już nie będzie.
Pasy za dwóje,
klapsy na Buddę, złamasy od linijki,
wakacyjnych dekoracji brak.
Gdzie mama i tata, pies i kot,
koniec wakacji i mord!?

Cofnij się nie umieraj,
oddawaj co moje!
Na cebule złazi opalona skóra,
peklują się mięśnie w galaretce,
boskie wekowanie w toku.
W wysokiej lodówce jest jeszcze miejsce.

Zaczyna się szopka na Boże Narodzenie?
Bezmyślny samogwałt duszy,
błyskawice sentymentów
śmierć kliniczna.
Gdzie się tam Synu
w ciemnościach szlajasz?

To nie noc a najciemniejsza burza,
starach zrobił wielkie oczy
i zerwał kołdrę w śnie.
Jak by co
to chowaj się z psem do łazienki,
umywaj ręce.

Sprawdzimy prognozy,
znaki na niebie
z wiarą w przejaśnienia.
Pamiętasz Chryste?
Cierpliwość jest cnotą.

Cykl "Droga Krzyżowa" stacja 14

środa, 19 kwietnia 2017

Chrystus zdjęty z krzyża

Teksańska masakra piłą mechaniczną
ostrza zwalniają,
blokują się w samotności.
W łasce skróconych o głowę
chcica na haratanie nie mija.
Syzyfowy fake, powtarzam nic z tego.
Umęczony, zawieszony, przybity
za długo to trwało,
teraz wisi wszędzie
nawet w leśnych zagajnikach,
rozmodlonych zwierząt.

Najlepsi drwale, seryjni mordercy,
rezygnują z zatrudnienia,
strata czasu, za duże koszty
i ta niekończąca się odnowa
w Duchu Świętym.
A zerwanego z drzewa
mogli głębiej zakopać, przygnieść skałą.

Pamięć się na nas wypięła,
eliminacja, ekshumacja
od szyi po świątynie,
wolne ręce ściśnięte udami.
Nie tyją cztery litery szatana.

Zdjętego z krzyża,
zapamiętasz na kacu?
Sekunda dla ciemności,
to nie piekło tylko piwnica.

Skorzystałeś?
Zostaw po sobie porządek,
złych słów nie dobieraj,
nie kupuj kota w worku,
i baranka w czekoladzie.

Cykl 'Droga Krzyżowa" stacja 13

środa, 12 kwietnia 2017

Chrystus umiera na krzyżu

Najwyraźniej zasłabł, zaliczył zjazd.
W głowie mu się poprzewracało
od dropsów?
Widać że Bóg chłopinę opuścił
i padochnął.
A my musimy mordować się z poszlakami.
Dobra robota, szacun!
Nie mam pytań,
ale czekaj!
Boga nie zabijesz,
kurwa, zaraz, chyba że za nas?!

Cisza nocna barokowych krajobrazów,
cieniasy ugasiły ognisko w jaskini.
Trumny nie kręcą się na pogrzebach,
białe myszki uciekają z wszywek abstynentów.
Czerwie zalane w trupie umierają z głodu.
Kapelani odśnieżają język z nalotu.

Chryste panie jesteś na minusie,
wystraszeni hukiem fajerwerków,
naliczamy odsetki.
Miód z uszu uniewinnionych pszczół
leje się strumieniami.
Pan mówi to słuchaj!
Ostatniej z pozoru sceny
nie wytniesz,
szczęśliwie nie posiadasz na to środków.

Cykl "Droga Krzyżowa" stacja 12

czwartek, 6 kwietnia 2017

Chrystus przybity do krzyża

Ciary, dziary ale się trzęsę.
Biała gorączka, w cieniu temperatura nie spada.
Amok bez kawy i anielskiego pyłu
na ołtarze wyniesionych dopalaczy.
Sam na sam bym się obrzezał.
Od takiej podniety
sterczy kieł mamuta,
tylko przyjemności i włączony agresor.

Ale chlew obłąkanych prosiaczków
kabanosy, skurczone przysmaki,
samookaleczanie zoo maniaków.
Czwartkowa noc zbrodni i muzeów,
freakshow z krzyżami
może trwać w nieskończoność.

Godzina między zakupami,
przyglądać z dreszczykiem to się można
wystawowym witrynom,
produktom za pół ceny.
Przebijanie się przez królewskie dłonie,
wylizanych stylowo gwoździ to jest masakra,
cios, piącha,
piąteczka za emocje.

Pęka silikon, pieni się żółte mleko,
kisiel w gaciach, padaczka i strach?
Języczek sumienia oczyścił
rozpuszczone lody na brodzie.
Piątkowe pożądanie
przeleciało kilka obcych wymiarów.

Uśmiechnięte ikonki.
Jeden niewinnie zakatrupiony
świata nie zbawi,
Przybijamy kod kreskowy, zmieniamy cenę?!
Iesus Nazarenus Rex Iudaeorum

Cykl "Droga Krzyżowa" stacja 11

wtorek, 4 kwietnia 2017

Chrystus z szat obnażony

Nie jesteśmy produktem
pierwszej jakości
do tego mocno przeterminowanym,
szybko się psujemy.
Imitacja naprawdę dobrego,
łatwo nas kupisz w niedziele.

Niewiasty w stringach
plują gorącą smołą,
stawiają przecinki zamiast kropek.
Chłopaki w slipkach nie płaczą,
z dumą porównują
swoje nadprzyrodzone moce.
Gapie w fikuśnych okularach
wyraźniej doglądają i mierzą
ilość przelanej krwi.
Miejski strażnik spokoju,
udławił się rzucając mięsem.
Słitaśne mamuśki
stawiają sutki na baczność,
może sobie dotknie.

Bez wstydu,
eksplozja wojskowych spojówek,
czerwone plamy na marsjańskiej twarzy,
połaskotane organy twardnieją.
Seksownie poparzeni widzowie
pragną nagiego ruchu
jeszcze przed śmiercią.
Nikt się nie śmieje,
brak pikantnych scen,
wielu kinomaniaków nie doczeka starości.

Obnażyliście mnie z szat,
nie zostaje nic,
oprócz wdzięczności.

Cykl "Droga Krzyżowa" stacja 10

poniedziałek, 3 kwietnia 2017

Trzeci upadek Chrystusa

Podstaw mu nogę,
niech się wy..*
realizując plan Boskiej liczby.
Mocniej ugniatamy krwisty befsztyk,
dajcie pomiotać, poszarpać fusa.
Dziki ogier emocji
wymachuje kopytami,
uzbrojony w kastet zamiast szczęśliwej podkowy.
Przeżegnały się receptory bólu.

Nafukani w żelaznych maskach
pilnują spokoju
na chwałę nocy z piątku 13-ego.
Stara maleńka, po cichu zakochana,
wyremontowana od pasa w dół,
gwałci pożądaniem,
kradnie fragment świętej dumy
do grobu.

Tolerancja sięga zenitu
i gwałtownie spada.
Abonament darowany,
widzowie różnie odbierają
kolejny upadek żywego jeszcze trupa.
Ktoś, coś do niego ma,
przedszkolaki łamią skrzydła orgiami.

Upadłem po raz trzeci.
Mili oprawcy kopią kalendarz.
Nigdy nie zapomnicie,
mój wizerunek jest wszędzie!
Cześć! Czekam za plecami śmierci.

*(wybierz sobie bluzgi, żołnierza)

Cykl "Droga Krzyżowa" stacja 9

O mnie

Moje zdjęcie
"Wszystko mi wolno, ale nie wszystko jest pożyteczne. Wszystko mi wolno, lecz ja nie dam się niczym zniewolić". Paweł z Tarsu