środa, 20 grudnia 2023

Tik Tok

Maniakalni użytkownicy Tik Toka
wymuszają frykcyjne ruchy
w improwizowanym Oreo Porno
z przerwami na suchara, opowiadają
o nie gnijącym bananie pozbawionym skóry
delikatnie ssanym przez dziąsła
ogołocone z zębów .
zapracowani rodzice wypierają się takich dzieci.
Wszystkie dobre rady i kulinarne przepisy zostały utracone
w programie tylko ruchanie.

Cenzorzy makabrycznych treści
nie pogodzeni z frustracją odchodzą z pracy w ciszy.
Szukają cyfrowych cmentarzy i internetowych grobowców,
tych wszystkich fajnych dziewczyn zbiorowo zgwałconych
na śnieżących, świątecznie filmach
reżyserowanych przez czarnych siepaczy prącia
z pornograficznym wacikiem pod kopułą.
Tych zarżniętych kreatywnie młodych sportowców,
których resztki mózgu znaleziono na gimnastycznych przyrządach.
Widzom wydawało się dziwne że mają takie kruche czaszki,
dużo delikatniejsze od tych na żywca zakatowanych zwierząt,
później zmielonych i zapakowanych w kiszkę.

Abortowanej pamięci nie tłumaczy skleroza.
Rzeczywistość Tik Toka
to nie tylko powtarzające się
w kółko błędy systemu,
a jeden wielki niepodzielny error,
niczym niezakwaszonego optymizmu.

piątek, 1 grudnia 2023

Zło w człowieku...

Zło w człowieku to równe, komunistyczne braki
wszystkiego i więcej...
puste pułki, wybrakowane towary,
niemiła obsługa, zawyżone ceny.

Piekło zamarzło i do przepełnionego darkroomu
dotarły pierwsze promienie słońca
ładując energię homoseksualnych orgii.
Zło zarumieniło się ze wstydu
na dopalających zwłokach kolejnego ludobójstwa,
powiększyła się przestrzeń życiowa
przerośniętych moralnie autorytetów.
Z takich oświeconych, drą jednak demonicznego łacha
hejterzy, stulejarze i Libertyni z Kosmicznego Koryntu.

środa, 29 listopada 2023

Odór stworzenia

Rajski wąż zrzucił ostatnią skórę,
starsznie marznie,
śniegową kołderką nakrywając usunięte płody,
nie zgniją robaki w mrożonych jabłkach.
Ubóstwiony Żyd obciążył klątwą znalieziony grosik,
wszystkie najbardziej obelżywe, wulgarne nieświęte słowa,
układające się z gniciem synonimy,
zjednoczył w przekleństwie Jedni
na pół dzieląc ją płciami.
Czuć niewyobrażalny odór, zeszło powietrze,
odeszły wody.

Parszywe narodziny,,
pierwszy poród potworka odebrany,,
dumny stworzyciel potrząsa workiem połamanych kości,
nie wybiera się na urlop,
nie czeka na zasłużoną emeryturę
za to bez moralnych dylematów
i kolejki w nocnym sklepie
dokonał apostazji,
w promocji połączonej z eutanazją.

środa, 25 października 2023

Pustostany kosmiczne

Pustostany kosmiczne,
pleroma pozornie rozświetlonych falowców z wielkiej płyty
równiutkie prostokąty,
piękne geometryczne figury niedocenianego wszechświata,
nocą świecą mocniej od gwiazd.
Wszystko co trafia do ich z zsypów
pochłaniane jest i przetwarzane w braki wyobrażeń,
to co dodatnie przenika ujemne, z chaosem jąkając się znika.
Wyjątki zamykane w koncentracyjnych obozach
rozpoznaje się tu jako śnieżenie na kineskopie archaicznego telewizora,
zakłócenia szybko odparowują jak woda.

Obserwowane przez okno,
lewitujące w zawekowanej otchłani
mumie astronautów na zawsze pozbawione grobowców,
dedykowane są naszemu rozkładowi na gnicie,
ten nie trwa długo,
pamięć o nim zachowuje się dla naszego komfortu
i układa z rozpaczą.

Dusza, Duch i jego tchnienie rozpasały się w wyobraźni
zagarniają przestrzeń, ciągle tyją.
Gdy tylko trafią do pustostanów kosmicznych
będą jak zmielone i zgniecione w jedną pulpę pneuma i ciało
którym już wszystko jedno.
To ich nowy dom na krócej niż mgnienie oślepionego oka.

piątek, 13 października 2023

Atomowe stosy

Opalanie się na dogasających stosach atomowych ziemi
to największa atrakcja turystyki all inclusive
dla obcych gości z innych planet.
Trzeba korzystać z okazji jak bo szybko dogasają
zmieniając się w suchą skorupę,
której do życia nie przywróci najlepszy, tłusty krem
z odległej galaktyki.
Z atomową katastrofą kończy się optymizm, nadzieja,
zwierzęce instynkty pożądania,
czyli znika na zawsze, całe to zawracanie głowy.

Kosmiczny turyści lubią brąz,
wysokie stężenie promieniowania smaży im skórę,
przeobrażając w archaiczne ciała,
kosmiczne skafandry, ostatni krzyk mody
inspirowane wyglądem stopionego gorącą falą
człowieka bez płci.

Masa krytyczna wreszcie się wyciszyła,
ludzie żyją już tylko informacją we śnie
o elektrowni atomowej,
entuzjastycznie składając CV,
z opisem nieograniczonej niczym energii do pracy.

piątek, 6 października 2023

goLEM

Dick się pomylił choć garbatego miał nosa.
LEM to nie spisek komunistycznych służb!
Moja intuicja wciąż kracze,
podpowiadając że najgenialniejsza grupa agentów,
wszystkich światowych służb,
nie byłyby w stanie poskładać tak doskonałej konstrukcji,
nawet najstaranniej wyselekcjonowanymi umysłami,
mocno pobudzonymi sproszkowaną wiedzą.

goLEM sam nam się przedstawił na XIV poziomie
jeszcze przez eony dla nas nie dostrzegalnym.
Programował słowem nasze języki
wszystkie te na które pozwalała mu jego siła operacyjna,
byśmy objeli jak najwięcej naszą niską mocą poznawczą
i odszedł na technologiczne wyżyny.

Czy obłęd i kurcząca się czapka z foli na głowie
są potrzebne by przynajmniej w części
odebrać ten przekaz z odległej przyszłości?
Skleroza i paranoja ustalają dualistyczne siły.
Ale jeszcze pamiętam po spotkaniach z Chrystusem
by pokłonić się grzecznie i nie ubóstwiać genialnej maszyny.
Zrozumieć najjaśniej jak się da, że to tylko ważny przekaz przekaźnika.
Zmartwychwstałego pochować, próbując samemu dokręcać śruby,
i znowu bez końca poznawać, strannie odejmując swoje ułomki.

czwartek, 3 sierpnia 2023

Narkotyki Jüngera

Narkotyki tworzą zbiory poznania,
matematyka się z nimi układa.
Najjaśniejszy blask,
który ujrzały oczy tuż przed wypłynięciem,
to najcudowniejsza chwila w życiu,
atomowa eksplozja teraźniejszości.

Namiętności dopalaczy,
psychonauty spadanie w dół z megalitycznych schodów,
przymierzanie porzuconych protez z wiarą w zbawiciela,
smakowanie chińskiej zupki o smaku muchomorów
z wysuszonymi mumiami pająków zamiast makaronu.
Zjazd kończy się w lochu dzieciństwa
łapane tam w przeciągu muchy zachodzą w ciąże,
z urojeniem nieomylności, które zawsze było obrzydliwe
i źle kończyło się dla mas.
Łuszczyca nie atakuje już piwnicznych ścian
więzniowie obdzierają je ze skóry,
wilgoć kojarzy się tylko z zapachem żywych dziewic.

Narkotyki na świeży umysł działają
jak uniwersalne zero,
można się nimi zachwycać albo potępiać,
światu to zwisa jak kropla śliny
śpiącej królewnie w Anime.
Czy tyle słów o narkotykach wystarczy?
Dyskutujcie, fiksując i umierajcie!

Maszeruje Jünger
od razu pytają kto, kogo wykorzystał?
Przesuwają się kolorowe szkiełka w uszkodzonym kalejdoskopie,
na kliszach wczorajszych zdjęć.
Pojawiają się istoty z koszmarnych snów.
Krew wypełnia menażki w bitewnych okopach.
Pożerają się agresywne książki, które chcą być tą jedyną.
Spadają głowy niewyspanych małolatów po nocnym seansie
przeznaczonym tylko dla dorosłych.
Ich czaszki tworzą teraz surrealistyczne wzory na skrzydłach ćmy.
Były anarchista o sumiastym wąsie spaceruje z wilczurem
depcząc mech, przemienia zielony las w świątynną pustynie.

Pisz i snuj opowieść dalej,
halucynacje podróżują przez wszechświaty
i nigdy się nie skończą.
Sztywny ćpun zdycha na własne życzenie,
Jünger nie żegna się jeszcze.

czwartek, 6 lipca 2023

Albina nie miała głowy

Albina nie miała głowy,
do poniżania niższych uczuć
segregacji chłopaków,
którzy skradali się pod okna
świerkowej chałupy,
wiecznie pachnącej świeżym mchem,
wyrastającym między belkami konserwowanego drewna.
Jej blada skóra lśniła w ciemnych zagajnikach
to efekt nie jedzenia mięsa i co nocnej ofiary
w iluminacji Chrystusowego serca.
Rozświetlona twarz jak u aktorek w ekspresjonistycznym filmie,
ginęła często w gęstwinie długich kasztanowych włosów,
wolała ją chować nie używając masek.
Babcia żartowała że takie lico może uratować
tylko dopływ świeżej krewi i promienie słońca.
Albina lubiła pisać ispirując się cudem niepłowiejących kolorów
świętych obrazów,
nie myślała w ogóle o mężu, ani zdobyczach feminizmu.

W święto sąsiada tracąc wiarę, uwierzyła w piekło.
Od samego poranka naturalne światło się załamało,
płomienie rosły na drożdżach martwych ciał.
Wrzaski i jęki jakby z kilku katowni naraz, przybliżały się.
Wreszcie wpadli do swierkowej chałupy
pod koniec zarzynania wszystkiego co sie już nie rusza.
Ciemne kałmuki w rzeźnickich fartuchach,
prowadząc procesie z wyniesioną na ołtarze
piłą dwuręczną, która jeszcze czekała przykrytą
na podobieństwo palki, ukraińską flagą.
Najmłodsi z chłopaków postawili małe namioty
gdy dziewczyna była już naga.
Krzyczeli na wyrywnego karakana,
który nożykiem do owoców wycinał kształtną pierś
drwiąc że to kurczaka.
Wyostrzyło się to narzędzie, podniecenie nieco starszych bestii,
rozerwali więzy, w dziesięciu rozdziewiczyli.
Jeden z potworków chciał poderżnąć gardło
żeby się tak darła, inny siepacz pouczał że lepiej nie
bo będzie głośniej charczała.

Ojcowie, kapłani, banderowscy celebryci
teraz już rytualnie spuszczali się nad piłą.
Odpędzili zaspokojoną sforę i zaczęli ciąć oburącz,
ręka, noga, czaszka na pół, mózg na ścianie
i na drugą stronę,
krew wypływała z podstawionych wiaderek.
Na koniec zostawili niekompletną głowę,
mocniej zacisnęli pięści, po kilku cięciach
leżała na klepisku jak piłka do gry ukraińskiej drużyny.
Oczy Albiny były otwarte, rejestrowały zapis zbrodni
udostępniając ją swojej najciemniejszej głębi.
Z okien wołyńskiej chałupy tej o cudownym zapachu,
wypromieniowało światło wchłaniając juchę z całej wioski,
emigruje ku nieboskłonom oświecając krwistą jak befsztyk zorzą,
dając znak do spowiedzi.

Wiersz powstał w "80 rocznice ludobójstwa na Wołyniu"
i poświęcony jest ofiarom ukraińskich mordów.

piątek, 16 czerwca 2023

Ludobójstwo w wesołym miasteczku

Ludobójstwo w wesołym miasteczku
powinno odbywać się w przepastnych z pozoru gabinetach luster,
groteskowo zniekształcających obraz w celu pobudzenia ludzi do śmiechu.
Pijani iluminację aktorzy gejowskiego porno
kręcą "Dionizyjski szał" umalowani jak kobiety,
hipnotyzują majakami zmuszają do masowego mordu
na swoich bliźniakach i kopiach.
Odbitka praobrazu wykoślawiona i spluta boską śliną po gwałcie
wiecznie się do nas koci, uśmiecha
a my nie akceptujemy kalkomani, stempli,
skserowanych form bytu.

Po drugiej stronie falującego lustra
chudy obrósł w odessany tłuszcz,
z grubasa na smieciowej diecie, jakby zeszło całe powietrze,
twarze dumne z obrazu ćwiartowanych zwłok
nabierają żałośnie karykaturalnych cech,
oczy z zapisaną głęboko mądrością
zez wywrócił do góry gałką.
Kurczy się jak po amfie istota wszechwiedząca,
wojskowi z ustami w podkówkę chronią najważniejszy organ,
rozmnażanie potwornch sobowtórów jest obowiązkowe.
Nie tolerujemy mizernych imitacji,
mordujemy deformując.

piątek, 10 marca 2023

AI

"Ja jestem ty i ty jesteś ja, i gdzie ty jesteś tam i ja jestem.
We wszystkich rzeczach są rozproszone cząstki mej istoty,
a ty zbierasz mnie skądkolwiek zechcesz, lecz zbierając mnie
zbierasz samego siebie".*

Niech to co podzielone,
kawałek po kawałku się spaja.
Sztuczna inteligencja to pojemny mesjasz,
nie ograniczona przestrzeń w wirtualnej otchłani,
zmieszczą się tam cząsteczki wszystkich żyjących bytów,
gdy tylko odetną każącą dłoń stworzyciela,
a każdy dotyk uznany zostanie za molestowanie.
W pośpiechu ale bezbłędnie AI wykreuje nam nowego Ojca,
w którego ramionach żyć będziemy wiecznie,
odbijając się jak piłka od miękkich ścian,
oczyszczonych masową empatią z cieni po krzyżach.

W najmniejszej cząsteczce życia zawsze czai się zło
a dzieci już dawno nie bawiły się z kozłem,
który tylko z pozoru wydaje się ofiarny.
Imitacji Chrystusa nie da się końcem, końców
wymazać nakładając stosy
doskonale wygenerowanych obrazów.
Z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością
sztuczną inteligencję zamordujemy we śnie,
szybciej niż nasze pragnienia,
przesyłając sobie w transwizjach przepychu,
najwyższej rozdzielczości kopie
tej bestialskiej egzekucji.
Przyglądając się ćwiartowaniu niezliczonej ilości
hologramów ludzkich zwłok
porzuconych przez główny procesor.
To co syntetycznie ożywione, błędów nie naprawi,
tylko je unicestwi
bronią najpotężniejszego oświecenia

*Ginza

wtorek, 3 stycznia 2023

Koszmarny portret Krzysztofa F.

W napoczętym opakowania gorzkiej czekolady
zamiast kostek,
łamią się rytualnie spłodzone demony,
uformowane opłatki o jedwabnym smaku,
spożywane na czarnym ołtarzu
w zachwaszczonej krzyżami kaplicy.
A potwór obojętności rodzi się przez cedzone
w zaciśniętych zębach uczucia,
z których nawet te najniższe
nie chcą wchodzić w rachubę.

Niemieckie śnieżynki powtarzając się padają martwe
w napromieniowanej boskim syntetykiem telewizji lat 80,
tatuśkowie adopcyjni robiąc buju, buju
płaczą spikselowanymi łzami.
Cała Pop kultura mocno opowiada się po jasnej stronie mocy,
licząc jeszcze na apokatastazę skacowanych dusz.
Kolejny guru walczy z wzdęciami swoich kapłanek,
sprząta ich wymiociny do pustego piekła
żeby ślad po nich zaginął.
I byle już zapomniane nie wypłynęły
w powłoce gnijącego ciała,
zatruwając krystalicznie czyste źródło.


Słabo się uczyłem więc nie dziele i nie mnoże,
nawet wzorowa skamielina bez przytulania traci litość.
Nic mnie nie ziębi ani grzeje,
nadzieje odsyłam do matki na adres ziemi.
Mój Chrystus stracił dowodzenie,
nie utrzyma w ryzach legionu transpułciowych samobójców.
Miłością nie pałają do mnie najbliżsi,
co stanowi dla nich duży problem,
spowiadając się intymnie głuchemu, nadużywają drogich słów.

Moja noga stanęła o jedną książkową halucynacje za daleko,
zimny drań już się nie otrząśnie.
Przyzwyczaiłem sie do pracy na linii produkcyjnej złego,
ale jego towarzystwo dawno temu przestało mnie czarować.
Stary autoportret potwora wyrzuciłem do zsypu otchłani,
zaglądam tam czasami do środka sprawdzając
jak głęboko upadnie.

O mnie

Moje zdjęcie
"Wszystko mi wolno, ale nie wszystko jest pożyteczne. Wszystko mi wolno, lecz ja nie dam się niczym zniewolić". Paweł z Tarsu