piątek, 28 października 2016

Nogi do góry

Niezaspokojony duchowo marynarz
podkreśla linie, nie wyznacza granicy.
Wcześniej jeszcze przed romantyczną kolacją,
wraca z długiego rejsu
niezapowiedziany,
goreje z czystości.

Otwierają się szeroko drzwi
do domu bogatego kredytem,
w sypialni na piętrze
coraz głośniej kręci się jęk
w niedokończonym spazmie,
szeleści las męskich włosów na plecach,
sterczą nogi żony, podniesione do góry.

Przysięga zdrady
trup w szafie,
maselnica spada ze stołu.
Kolega poltergeista
zrzuca monidło ze ściany.

Mąż rybak i gruba ryba,
małżeństwo kochające się miedzy morzami,
kończą swój staż,
przywiązani do kuchennych klamek.
Kolejnego rejsu nie będzie
rajskie wyspy z wiankami kochanków
zatopiło tsunami.

środa, 19 października 2016

Manichejska pułapka

Menstruacja wysokie napięcie
zaatakowanego grzechem ciała,
grozi porażeniem ducha z wypiekami.
Oczyszczanie gniazda,
comiesięczna ofiara,
przelana krew nie krzepnie.
Otwarta rana, zamknięta brama,
diabelska wiza na powrót zza światów.

Zakaz wjazdu wszelkich demonów.
Publiczne wypędzanie złego
z tłustych fałd pod brzuchem.
Elementami ożywionej materii
przyrządzaj lekko strawny posiłek
zagotowanych sekciarzy.
Pożeranie przerośnietej w ciemności duszę.
Zmieszana z boskim pierwiastkiem
nasienia po nocy
i wypluta przed świtem,
nie obrodzi.


poniedziałek, 17 października 2016

Głuchoniemy Bóg

Niewysłuchane, nie omówione,
upokorzone pragnienie,
pożądanie z frustracji,
irytacja i zniecierpliwienie,
sztywne od szminki przekleństwo na ustach.
Żywiołowy monolog
o złośliwości rzeczy martwych.
Z góry nie żądaj odpowiedzi
po samo gwałcie, fragmentem zwycięscy.

Cuchnące ogarem litanie,
telegraficzny skrót
klozetowej wyobraźni,
dźwięki śnięte nie święte
proszalne fanfary,
otwarte zbiory poglądów
tabloidu z wycałowanymi zdjęciami.

Płyną przez sedes i w głąb
czarnej dziury,
sprasowane myśli, bezwstydne upominki.
Skondensowana trucizna na gryzonie,
leżakuje w butelkach po winie
w wielkich jak targowe hale, piwnicach
głuchoniemego Boga.

czwartek, 13 października 2016

Rajska masarnia

Raj przywrócony nie tylko
dla mięsożernych aborterów.
Bezludna wyspa kupiona
za wyskrobany majątek.
Ludzkie szczątki
rozpuściły się w pepsi
urosły emerytalne składki.

Światełko w tunelu prowadzi
na piaszczystą plaże,
niezwyciężone słońce
opaliło ciężko pracujące robaki
na gnijącym ostatnio wzwodzie,
wymarzona dziwka ujawnia
przecinek na stringach.
Obok zamków na piasku,
i mokrych babek,
wznosi się budynek
zabazgrany czekoladową kredą,
nad wejściem między skórzanymi palmami
błyskają ostatnie lampki z choinki.

Dzięki dreszczom niepokoju
gaśnie światełko w tunelu
ktoś tu jest?
Pracownik w białym czepku,
plastikowych rękawiczkach,
sprzątaczka z klejącą się
wiecznie szmatą,
spocony tucznik
z ruchomym wąsem uśmiechu,
skrzyżowane palce chowa za plecy.

Produkcja
mielonki, pasztetu, parówek
koniec i kiszka.
Krótkie chwile w świńskim boksie
płacz i zgrzytanie wybitych zębów,
strzał w potylice,
ćwiertowanie, oczyszczanie kości,
krew leje się strumieniami do wiadra.

Rajska masarnia pracuje
w niedziele i święta,
produkuje niesmaczne mięso z ludzkich odpadów,
mielone wielokrotnie w zależności od zasług.
Cene kotleta z abortera można negocjować.

środa, 5 października 2016

Spóźniona aborcja

Nuda,
posiłki regeneracyjne dla agresji.
"Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło",
skatujemy śmiertelnie bezdomnego lumpa
obleśną imitacje żywego bytu,
bohatera zużytej śliny.
Znieczulony napojami z leśnych owoców
bólu nie odczuwa,
bezrobotna wyobraźnia nie pracuje w wolne dni.

Pod cuchnącym łachmanem
białe robaki w antyrasistowskim proteście
oczyszczają gnijące rany,
ciało opalone na murzyna
zmyliło Boskie światło.
Na 100% nie może się doczekać
tego dnia bez sądu.

Śmierdziel porzucony w kąt,
żadnych oznak życia.
Zaczynamy od młotka albo siekiery
ciężkie uderzenie w środek twarzy,
zapadają się czerwone pliczki,
wywrócone oczy zrobiły zeza,
brak ostatniego tchnienia
kilka dodatkowych ciosów nożem,
w serce może w brzuch.
Piła tradycyjne narzędzie,
łatwo przecina kości, ćwiartuje zwłoki
emocje przyśpieszają, dreszcze się zagrzały,
pamiętaj posortowane resztki wrzucamy
do oznaczonych śmietników.

Oczyszczamy z obrzydzeniem bez gniewu,
mordując z potrzeby serca,
nudów, dla świętego spokoju
i na chwałę pożytku publicznego.
Przeludniony świat znowu oddycha.

O mnie

Moje zdjęcie
"Wszystko mi wolno, ale nie wszystko jest pożyteczne. Wszystko mi wolno, lecz ja nie dam się niczym zniewolić". Paweł z Tarsu