piątek, 21 lipca 2017

2GB Hioba

Głową muru nie przebijesz,
lepiej wystartować z podniesionym czołem
i wbić się w 40 calową plazmę.
O szczęście nie pojęte na spółkę
z apokalipsą grzechu.
Spontaniczne samo spalanie
larw Belzebuba oczyszczających ranę.
Pamiątkowe plastry i bandaże,
dziury załatane.

Oddam za darmo strażacki hełm, plagi i dragi,
przegrany zakład o poplamioną sukienkę
anielicy.
Hiob trzęsie kolanami przy końcu,
Wyciska czyraki w świetlistej szacie,
łyka kit z ciemnego tunelu.
Na kolacji palec z nosa w sałatce,
przeziębiona smarki zjeżdżają po brodzie,
okrutnie bita śmietana
przykrywa zimno na wardze.
Siostro lekarza! Nie wszystko pamiętam.
Krwiożerczy romans ruiny z nostalgią.

Spoko na paluchu masz wszystko.
filmiki, zdjęcia, słodkie chwile,
mamę, tatę i dzieci.
W środku nad krzyżem niepewność
jak po maturze z kremówką białej śmierci.
Hiob rozgniata pod butem 2GB pamięci.

wtorek, 18 lipca 2017

Stumpy

Pozorna pogodynka
spruła swetry marchewkowych skał,
sypie się nietrwała materia
opalona słoneczkiem na 2000 volt,
odświeżona tchnieniem
z miętową gumą powietrza,
wiatr w oczy wodzów Anasazi.

Wzgórza mają oczy
na łatwopalne miasteczko,
Rio czeka na mini brawa.
Lucyferyczny burmistrz onanista,
lubi to robić przy świetle.
Trzęsie okolicą Banda skubańców.
Pod sierścią nie widać
ludzi z kopytami?
Łowią trupie główki pod język,
puste makówki, nafta w żyłach zamiast krwi,
popęd, napęd, zbrodnie bez kary.

Na prawo patrz, pracownicy ochrony.
Szeryf daltonista, pijak śliski
od spluwaczki, trubadur z pikniku country.
Biorą to na siebie,
harmonijka klei się do ust.
księżyc chowa się za skórą niedźwiedzia,
wschodzi żółty ząb na spieczonych ustach.
Nie mają żadnych szans,
poniżeni nas nie obronią?

Trupi jad z fluorem cieknie z kranu,
gniją zamordowani bez pamięci o grobie.
Nieśmiertelnych ze zdjęciem kozła w portfelu
zabić się nie da,
zawsze zrywają sznur na szyi.
Legion stoi u drzwi,
Stumpy zaprasza, katuje sucharem,
Szeryf na kolanach kulom się nie kłania,
trubadur i zapluty czytają wstęp
Ewangelie Jana.
Strzelają najcelniej,
co łotr usłyszał przed śmiercią!

Tłuste kratery nieczynne do odwołania.
rzeka Kolorado przebija kanion na wylot,
oczyszcza nerki z kamieni,
układa ścieżki Danieli.
Otwiera się żebro Adama.
Kobiety, które usunęły znowu rodzą
na cześć rozchmurzonego Stumpiego.

wtorek, 11 lipca 2017

Eucharystia vs Meretrix

Uje, muje dzikie węże,
cytaty, cycatej filozof z kobiecej prasy,
życie na gorąco, klątwa horoskopów
hula hop saturna się rozkręca,
fitness z grubą dupą Babilonu.
Meretrix bez hamulców.

Stres moralnego autorytetu
przy topieniu szczeniaków,
starszyzna w demencji.
Po dobroci proszę nie fatyguj się,
zabawa w kotka i myszkę
zawsze kończy się na dziurce.
Tu i teraz zwierząt rzeźnych.

Weź już nie p......,
biały jak śnieg księżyc w pełni,
okrągłe ciastko w kokosowej posypce,
wyobraźnia płata figle.
Zmusza do błędu kupka ego w pieluszce.
Trudno porzucić papierowe torby bestii,
nie oglądać się za kształtnymi pupami,
galeria czynna w wolne dni do 20.
Dla Ojca to pestka,
której na nasze szczęście
nie pstryknął do kubła.

Zmykamy oczy o 9:40 rano w niedziele
na kolanach, głowa w dół.
"To jest bowiem Ciało moje, które za was będzie wydane.
Bierzcie i pijcie z niego wszyscy:
To jest bowiem kielich Krwi mojej nowego i wiecznego przymierza,
która za was i za wielu będzie wylana na odpuszczenie grzechów.
To czyńcie na moją pamiątkę".

Znikasz nie ma cię
na sekundę Boskiego rozmiaru.
Meretrix upada?
Mrówka opuszcza ołowiane mrowisko?
Ile wytrzymasz z podniesionym ciężarem?
Wrócisz bo na grubą kreskę
jeszcze za wcześnie?

piątek, 7 lipca 2017

Crémetorium

Najintensywniej czarny/czarna jest?
Umowa zlecenie z Bogiem Maniego
na obalenie tezy św. Augustyna
o brakach w domenie zła?
Pasta na skórzanych butach naczelnika?
Węgiel na wstrzymanie?
Kawa w brzuchu bez śmietanki?
Bambus katowany nocą
przez Ku Klux Klan?

Jak w reklamie z zaskoczeniem
najintensywniej czarny jest,
krem ujędrniający
sadza z żywymi kulturami
nie tylko bakterii,
spinająca wszystkie nadużywane
otwory kobiecego ciała.
Napięcie paskudnej harmonii.

Zwłaszcza dla starości to radość
wciągać nosem,
i wszystkimi porami skóry,
smażone na głębokim oleju dusze.

Krematorium w szczytowym momencie
dym klei się do kominów
jak wata cukrowa z patykiem.
Ostatnia faza,
topnieją kości bez kosztowności
średniego żyda.
Gorączka palaczy żąda wilgoci.

Suka drepcze w miejscu, stukając obcasami,
owija kolorowym papierem metalowe puszki,
prezent dla wiekowych przyjaciółek.
Multikulturalne byty z popielniczki
na głębokich zmarszczkach,
mistycznie, złośliwy dowcip kumpeli.

Ilse w letnim humorze
podparta o otwartą klapę pieca
syczy z wypalonym trupem,
językiem dodaje rytm,
wyobrażając sobie RAP
cedzony przez złote zęby,
utalentowanej poetycko żydówki.

O mnie

Moje zdjęcie
"Wszystko mi wolno, ale nie wszystko jest pożyteczne. Wszystko mi wolno, lecz ja nie dam się niczym zniewolić". Paweł z Tarsu