Głową muru nie przebijesz,
lepiej wystartować z podniesionym czołem
i wbić się w 40 calową plazmę.
O szczęście nie pojęte na spółkę
z apokalipsą grzechu.
Spontaniczne samo spalanie
larw Belzebuba oczyszczających ranę.
Pamiątkowe plastry i bandaże,
dziury załatane.
Oddam za darmo strażacki hełm, plagi i dragi,
przegrany zakład o poplamioną sukienkę
anielicy.
Hiob trzęsie kolanami przy końcu,
Wyciska czyraki w świetlistej szacie,
łyka kit z ciemnego tunelu.
Na kolacji palec z nosa w sałatce,
przeziębiona smarki zjeżdżają po brodzie,
okrutnie bita śmietana
przykrywa zimno na wardze.
Siostro lekarza! Nie wszystko pamiętam.
Krwiożerczy romans ruiny z nostalgią.
Spoko na paluchu masz wszystko.
filmiki, zdjęcia, słodkie chwile,
mamę, tatę i dzieci.
W środku nad krzyżem niepewność
jak po maturze z kremówką białej śmierci.
Hiob rozgniata pod butem 2GB pamięci.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.