Pustostan, zerwany tynk i panele,
kolorowo to już nie będzie.
Pasy za dwóje,
klapsy na Buddę, złamasy od linijki,
wakacyjnych dekoracji brak.
Gdzie mama i tata, pies i kot,
koniec wakacji i mord!?
Cofnij się nie umieraj,
oddawaj co moje!
Na cebule złazi opalona skóra,
peklują się mięśnie w galaretce,
boskie wekowanie w toku.
W wysokiej lodówce jest jeszcze miejsce.
Zaczyna się szopka na Boże Narodzenie?
Bezmyślny samogwałt duszy,
błyskawice sentymentów
śmierć kliniczna.
Gdzie się tam Synu
w ciemnościach szlajasz?
To nie noc a najciemniejsza burza,
starach zrobił wielkie oczy
i zerwał kołdrę w śnie.
Jak by co
to chowaj się z psem do łazienki,
umywaj ręce.
Sprawdzimy prognozy,
znaki na niebie
z wiarą w przejaśnienia.
Pamiętasz Chryste?
Cierpliwość jest cnotą.
Cykl "Droga Krzyżowa" stacja 14
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.