Rzeź twardych kości.
Tyle tego mięsa, nocą na mieście
że nie przetrawisz, dławiąc się potrzebą chwili.
Neony masarni gasną o świcie,
niezaspokojone nimfomanki
wchodzą w skórę świń.
Przypadkiem w krzakach i na śmietniku
psy się kopcą, ludzie kochają.
Nocny pociąg z mielonką dociera do celu
na stacji grobowa cisza.
Złośliwy butchers Lucek
jak piekielny Syzyf nie dochodzi,
skonał z siekierą w kroku.
Korpusy spadają z łańcuchów.
Jarosz chwali się dobrym zdrowiem
i może pożyje wiecznie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.