Rany Boskie!
Powtarza się Chrystus
z litości dla zmarnowanego
ciała.
Obcisły, skurczony umysł
owocowego złodzieja
zaostrzył dietę cud.
Powieki pracują na pustych oczodołach,
mózg to uzależniony grzyb
dla słodkości zrobi wszystko.
Nieśmiertelna minuta
wiecznie molestowanej duszy,
wracamy o 6 rano z codzienną wizytą
do jej obskurnej celi.
Dzień dobry jak się masz kochana,
duchota, boli i ładna pogoda?
Przewracam się, upadam.
Kamienie i piasek wcierają się
pogłębiając rany,
czuje ból lalki skatowanej
przez sierotę z rozbitego domu.
Ojcze jak mogłeś pozwolić
na ten niekończący się maraton,
nie wyznaczając mety,
zwyrodnialcy nie mają sił,
nie załapią się na ostatni oddech.
Doskonale wykonałem sztuczne oddychanie,
na rozkaz przywracam do życia.
Podnoszę się, kolejny upadek zaliczony,
myślę za dużo, jak człowiek.
Cykl "Droga Krzyżowa" stacja 7
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.