wtorek, 31 stycznia 2012

Kochanek spod psiej budy

Kochanek spod psiej budy,
ranny i nieruchomy po zimnej nocy w kałuży krwi.
Kundel, któremu ukradł z miski kolację,
teraz go wiecznie podgryza.
Obok stoi młyn wybudowany z polnych kamieni,
z odciskami niewypieczonych dusz,
pachnie tu świeżym chlebem, jeszcze nie hostią.

Od samego początku, kochanek głodny był żony młynarza,
prawie nagiej, przysypanej tylko mąką,
pragnął jej ponad wszystko.
Gdy spała podkradł się do przykrytej workiem,
zaczął dotykać, zlizywać przyprawy,
ugniatał, tarmosił, pieścił ziarenko po ziarenku
aż wreszcie wybuchł w zakwasie,
trując najświętszy z pokarmów.
Boski okruszek spłynął krwią do żył,
napełnił ciała spod tabernakulum, ożywił.

Już odżywieni ciałem,
opowiadali że nigdy nie słyszeli
o młynie, młynarzu i jego żonie
za to znaja legendę
o świetlistych widmach
krwawiącego głupka i ścigającego go kundla
biegają w nocy polami,
koło kościoła po drodze krzyżowej
a wtedy w powietrzu unosi się zapach
uświęconej hostii przed ofiarą
i świeżego chleba na zakwasie.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

O mnie

Moje zdjęcie
"Wszystko mi wolno, ale nie wszystko jest pożyteczne. Wszystko mi wolno, lecz ja nie dam się niczym zniewolić". Paweł z Tarsu