Echo z dziury w zębie,
pociemniało zatwardziałe oblicze,
porysowane widelcem, farba odłazi, tynk się kruszy,
We wnętrzu kanały, labirynty schowki dla igieł,
zakrzywiane czasem scieżki.
To stamtąd pokrzykują,
pokutnicy Boży, anachoreci w zimnych chitonach,
schimnich w kuklach z krzyżem na golgocie.
Maja dość zaropiałych słodkości,
czekalodowego jadu.
Nie dziw sie mówią, nie bój,
ucha nie nadstawiaj, ani okiem nie zglądaj
milcz i uwierz do serca zawsze mamy najbliżej,
wystarczy iskra.
Podejdź do lustra
otwórz usta, zajrzyj do środka
z dziury w zębie promienieje snop światła
rozjaśnia gardło, krtań i świeci głebiej
coraz głębiej.
Nie zaciskaj szczęki, nie ruszaj językiem
to wydostanie się na zewnątrz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.