Samaria w samo południe
późna pobudka Szymona Maga,
ezoteryczna szlachta nie pracuje.
Z wiarą w nawrócenie
jeszcze lekki,
może ostatni oklep milczącej Ennoii,
związanej z kulką w ustach.
Show się szykuje, cuda, cudeńka
nowy ekstra kult się nakręca,
apostołowie mocny towar za darmo
rozdają,
debet nienaruszony.
Kumplom, Światło ze Słowem wiruje na fazie
nic nie jedzą, znikają.
Jest Peep show, jest impreza!
Piotr, unosząc dłonie,
z grzeczności krzyczy do Szymona
za mocno jesteś napalony, szybko upadniesz.
Na komendę spocznij
lale w lateksie bez bólu odpuszczają.
Mag czaruje pożyczoną kasą,
rzuca bluzgiem zniszczenia
istoty wszechwiedzącej.
Prawie lewituje
spada potłuczony,
otwarty na złamania, wyzionął ducha.
Ennoia chowa worek kości.
Uklękła, skłoniła głowę
teraz już nie da.
Nie zapyta za ile.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.