środa, 30 listopada 2016

Jan i Esseńczycy

Jan Chrzciciel zrzucił pas
z wielbłądziej sierści.

Żyjemy w brutalnych czasach
przemocy optymizmu,
Nienaruszalny Sędzia
żywych i umarłych,
nerwowo przeczesuje policzone włosy.
List gończy wysłany,
zaginął uśmiech w kącikach ust,
nie ma nawet chwili poprawionego humoru,
"ten się śmieje, kto się śmieje ostatni".

Za oknem naszych domów
pękają wypasione brzuchy,
głowy otworzyły się na migrenę,
gnije dłoń całowana w pierścień,
mocne perfumy inhalują drogi oddechowe.

Bawimy się w chowanego
z Najwyższym Sądem,
moja wina, moja wielka wina to za mało,
z przeczuciem najcięższego wyroku
czekamy na spóźnionego adwokata,
kat z przerażenia zakrywa oczy,
nie opowiada sucharów.

Bracia i siostry dziś
przyjdzie, ponownie się narodzić,
jak każdy z nas
zmyje swój grzech.

Chrzczę wodą, opadam z sił,
tracę głowę.
On żyje za mnie,
kroczy przede mną.

Esseńczycy, bracia i siostry,
Boski Syn oczyścił rdzę,
choć w złocie odbija się światło
to jeszcze za szybko
wypalają się aureole.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

O mnie

Moje zdjęcie
"Wszystko mi wolno, ale nie wszystko jest pożyteczne. Wszystko mi wolno, lecz ja nie dam się niczym zniewolić". Paweł z Tarsu