Choćby archonci nie gniewali się srogo
na dobrych w mistyczne klocki misjonarzy,
którzy z prędkością światła znikali im z oczu
dalej niż na drugą półkule,
kucając wesoło po licznych pleromach.
Nawet gdyby legiony demonów bez wyjątku,
wylizały się wzajemnie, oczyszczając rany do kości
wyręczając robaki,
nie mając sobie dobra za złe,
czyli nic nie mając.
A agresywny z zasady ojciec pantery
nie pożarł małoletniej córki.
I na dopust Boży odłączyli National Geographic,
kablówkę, internet,
w zapomnienie poszło i nie wróciło
sępienie sąsiada o cudzesy.
To piekło na pewno nie będzie puste,
wino i środki zwiotczające mięśnie
same się nie rozmnożą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.