Taniej jest tylko w raju,
czarne foliowe worki o zapachu truskawek
wypełniły się po uszy,
są jeszcze cięższe choć nie tyją.
Ofiarę promocji nawet rodzona matka nie rozpozna
tak zmasakrowana
a do krwawych walentynek daleko.
Cel łatwo stracić z oczu, zapomnieć,
popaść w pychę z towarem, który ma się w koszyku,
jaka szkoda że babcia umarła
i nie ma kto napisać karteczki z pamięci.
Głęboko w dół, po przecenie
Arka Przymierza z całym wyposażeniem,
utknęła w chińskim magazynie,
izraelski adresat nie istnieje.
Wytrwale czekając do kasy,
można rozerwać się wspólnie w marzeniach
z egzotycznym granatem.
W zadumie gorączki zakupów
na łeb, na szyje, ze skręconym karkiem,
pod czachą się dymi i rodzi pytanie
do kurwy nędzy, pana tego świata
wszystko w czarny piątek tanieje
czemu nie zmartwychwstanie!?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.