Rośnie kark i jaja alchemika,
jeden buch czesze beret
w strumieniach wypatroszonej świadomości,
zdrojach nienawiści.
Łap za kostki Boga, wyciskaj na koksie,
mocuj agresora.
Jęczą z bólu niebiosa i całe stworzenie.
Kilka prostych w trąbę klechy,
z mozołem liczone buty
na odbite nery medytacji,
jeszcze głębsza modlitwa
uniżenie w kałużach krwi.
Szkwał a tabernakulum
ciało rozerwane, porozrzucane.
Mocno kopie robak na duchowej kresce.
Tyle już czasu bez tańca odwrotnie
a nie mogą o Tobie zapomnieć.
Chryste przyjdź bo Cię zabiją!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.