Fakt nie autentyczny?
Bułka z masłem,
uratuj się sam!
Boże mój! Nie możesz?
Jasne, musisz dymać
pod Boskie dyktando.
Ciało do kości zaorane
metalowymi haczykami,
odbity mózg nie zbiera myśli.
Łatwiej umiera spełniony król?
Jestem zły i niecierpliwy
słoneczko nie chcę rozchmurzyć buzi,
stoję w Ojcowskim zaćmieniu
pod trupim krzyżem,
wcześniej widziałem już nieboszczyka
tamten był chociaż z rodziny.
Prywatnej wścieklizny
nie zna dzika zwierzyna,
trudno się powstrzymać,
zamyka się pięść z kamieniem,
z twardniało czoło
gotowe na wyprowadzenia ciosu
i z głowy.
Sam się przebrałem w kaftan bezpieczeństwa.
Pod paznokciami zostały resztki farba
z barokowych pejzaży Getsemani.
Rozdeptałem wzgórki łonowe,
rozłupałem czaszka
na której się wykonało.
Już nie rosnę,
czekam na ratownika
w niemocy, nudnej agresji,
zamiast umierać
w modlitwie od rana.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.