Bóg jest na wysokości, człowiek
na niskości.
Bóg to bóg, człowiek
to człowiek.
Każdy u siebie, każdy
w swoim domu*.
Rozdrażniony,
z niepokoju trzęsie się
ziemia.
Kiwa małym palcem
w najcięższym bucie,
zaraz zdepczę żyzne pole,
złośliwy!
Oszczędza wodę,
długo nie bierze prysznica,
wieje chłodem,
budzi zimnem na ustach,
otworzył na szeroko drzwi lodówki,
grzmieć będzie przejedzony.
Opiekun za dychę,
krzyczy z głuchym echem
w czarnym lesie,
drży we wnętrzu jadowitych węży,
kąpie się na falach tsunami
za granicą oceanu.
Daj nam już spokój,
chcemy radzić sobie sami.
Znajdziemy pod wycieraczką
klucz do bramy Babilonu,
skończymy budowę
wieży zmieszanych języków,
postawimy drapacze w chmurach
z pięknymi widokami na przyszłość.
Strachy przed Tobą wymordujemy
wzajemnym zaufaniem.
Staniemy się jak ten jeden mąż
Bóg-człowiek
Ofiarny grosik dla Boskiej chwały
wypadnie z małej kieszonki na sercu.
Niekończąca się ewolucja Boga,
nie porzucił nadziei
umiera by żyć,
Koniec lenistwa.
*Prastara pieśń afrykańskiego plemienia "Fang".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.