piątek, 18 września 2015

Obrona Jasnej Góry

Potop ciemnej materii,
miarka się przebrała,
czarna dziura wylewa.

Nie poświęcona morska sól
przenika skórzane odwierty,
konserwując świeże mięso na kościach,
włoski nie falują, cebulki uschły.

Na horyzoncie zdarzeń
ujawnili się
mieszkańcy piekielnego przytułku,
armia maltretowanych sierot
z podciętymi rogami,
liczniejsza od ziarenek piachu
na rajskich plażach.

Przepalone obwody, smród białka
palona guma,
lśniąca zbroja,
zerwane guziki,
odpadają łuski na cielsku
odsłaniając dobrze przyprawianą pieczeń
zamiast ciała.
Kapelusz z wielkim rondem
głęboko naciągnięty na głowę
zasłania grymas twarzy
wykrzywionej bólem wiecznego wzwodu.

Ich ciężkie przekleństwa
powoli kruszą wybielone mury
Jasnej Góry,
popęd z wyobraźni rozwija się
na filmowej kliszy,
pornograficzne zjawy przysłaniają niebo.
Jęczą, wrzeszczą, stękają,
pęka bębenek dobosza.

Upokorzony Kmicic
pokuty nie dokończył.
Dzięki ukochanej Żonie jeszcze żyje
a prawie zapomniał jak kochać,
wciska się w igielne ucho
przechodzi na stronę wroga.
Poznał osobiście generała,
którego widzą i czują tylko psy,
służył mu godnie
za przeterminowane prezenty.
Przykryta czarnym jedwabiem
kolubryna gotowa,
dziurawi jak sito uwolnione dusze.

Modlitwa, pięść w serce, głęboki oddech,
Kmicic ostatkiem sił
łapie generała za pagony zrywając gwiazdy,
kręci jego głową, łamie gwint,
kolubryna wystrzeli ostatni raz,
ociężały pocisk zmienia kurs,
czaszka pęka, mózgu brak,
wrogie halucynacje,
armia w odwrocie,
tylko na chwile,
zaraz wracają.
Żona kiwa palcem.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

O mnie

Moje zdjęcie
"Wszystko mi wolno, ale nie wszystko jest pożyteczne. Wszystko mi wolno, lecz ja nie dam się niczym zniewolić". Paweł z Tarsu