Śmieci,
zużyte, minutę wcześniej
higieniczne chusteczki
leżą obok pełnego kosza
w samym centrum
nie oświetlonego pokoju,
z dziurawej kieszeni białej marynarki
wysypały się owocowe pestki.
Jeszcze niezwyciężone słońce
wpada tu promieniem
przez szparkę w czarnej zasłonie.
Kciuk nie mieści się do dziurki od klucza,
pootwierani starsi panowie
nie męczą nadgarstka.
Prawdziwi mężczyźni dominują,
wielu chętnych,
serca drgają po zawałach.
Koneserzy z dobrych domów
mają pierwszeństwo,
młodzi ofiarodawcy czekają na nagrody.
Uschnięte wieńce rzymskie,
filigranowi chłopcy,
zagrzybione posągi,
obce ciała,
obrzydliwie posklejane odpady.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.