Moje królestwo nie jest z tego świata
ani w żadnej rzeczy, która z niego jest.
Wyciszyłem głosy z radioodbiornika,
zrehabilitowałem kosmiczne szumy.
Rano budzi mnie żałosne wycie psa nad grobem Pana,
ubita piana nie schodzi mu z pyska.
Toksyczne szczepionki trują a miały chronić,
nawet kundle nie chciały z nich korzystać.
Co roku wrzucam pod choinkę
z litością godną pogardy
kości z resztkami mięsa,
bezduszny prezent dla pupili.
Stoją w gardle, sztywnieją
modlitwy bez sensu i końca,
zmieniają się w ciężką infekcje,
zapalenie odbierające głos.
Prośby konfidentów, wazeliniarzy,
świętych spaślaków, którym przeszkadza tłuszcz w rosole
i śmieciowe światło w ciemności wszechświata.
Kończcie bełkotać,
nie słucha was nawet leniwy prorok.
I na litość boską zmieńcie zdartą płytę
z zapętloną mantrą wc potrzeb.
Podkręcam na maksa relaksacyjną muzykę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.