wtorek, 16 czerwca 2015

Tong Po uczeń Buddy

Tong Po dotkliwie skopał swoje życie,
zwyciężył przed końcem 8 rundy,
przemoc ostudził,
cierpienie pokonanych wrogów rozpalił.
Szlachetny i dobrze ustawiony
kończy z brutalnymi gwałtami,
przeciwnicy ostatni raz
wyciągają rozbite szkło
ze stłuczonej twarzy.

Na ścieżce praktyki
ruch po okręgu, bez wyjścia,
ości stoją w gardle,
agresywne oświecenie,
mnożenie bez tabliczki.

Tong Po zamknięty na cztery spusty
w klasztorze
czystym jak łza nieboszczyka,
nie odpoczywa,
trenuje
ten jeden
śmiertelnie doskonały cios.

Trzęsie się świat
na skruszonych filarach
kopniaki, drgają mięśnie siłą medytacji,
spojrzenie nieruchomego mnicha
nie gaśnie,
łysina dotyka aureoli,
drżą złote posągi,
Budda się boi?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

O mnie

Moje zdjęcie
"Wszystko mi wolno, ale nie wszystko jest pożyteczne. Wszystko mi wolno, lecz ja nie dam się niczym zniewolić". Paweł z Tarsu