piątek, 26 września 2014

Moje żebro, moja sprawa

Miękkie żebro Adama
cichy jęk,
zgrzytają zazdrosne kości.
Drgają pokropione święconą wodą organy
szpitalne odpady,
podsmażone, jeszcze dymią
zaczynają oddychać
pocą się ektoplazmą,
nawiedzone duchy uciekają,
ciemnieje skóra
gotowy rozkład dnia,
robaki na start.

Ewa tykająca bomba
bez zapalnika Świętego Ducha
imituje ruch, zaczyna raczkować.
Rozpuszczony Adam
stosuje zasady higieny rasowej,
żebra nie odda.

Zaburzony obraz nieba,
usterki w halucynacji
czerń, której nie rozświetlają
nawet błyskawice,
kuliste pioruny bawią się w sieci
koniec, energia nie płynie
dopalacze nie pobudzają.
Trzęsą się posady ziemi,
wywracają biurka
martwi urzędnicy zdążyli
napisać list do Syna.

Pokryta nowym podkładem skóra
robi się coraz bielsza,
utwardzonego makijażu
nie zmyje deszcz,
nasycone ciało nosi życie.

Pierwsza kobieta
przymierze spodni,
napięte mięsnie,
smakuje boską cząsteczkę
ze zroszonych cebulek
rosną włosy na brodzie.

W szpitalnej piwnicy
walają się niebiańskie worki
pełne odgryzionych misiowych łapek,
lali z dziurką na twarzy.

Adam spod ciemnej gwiazdy
nie zmienia już żarówek w latarni,
wolną wole wyjętą z lodówki
pokrywa pleśń.

Ewa zmieniła adres
zaprasza do wynajętego mieszkania
dając nadzieje,
kto przejdzie przeze mnie
stanie się żywym duchem.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

O mnie

Moje zdjęcie
"Wszystko mi wolno, ale nie wszystko jest pożyteczne. Wszystko mi wolno, lecz ja nie dam się niczym zniewolić". Paweł z Tarsu