Kropka za zdaniem, śmierć błogosławionych słów,
pogrzeb tęskniącej za Ojcem intuicji,
dar Syna Zmartwychwstałego, obłożony wysokim podatkiem,
do dziś niezapłaconym, odsetki rosną,
może niebawem zbankrutuję?
Przy samym końcu
zaciśnięte na szyji szpony poborczyni,
z kwiecistymi tipsami,
zionie duchowymi resztkami,
wściekła i zgrabna w kąpielowym kostiumie,
wygolona okolicami bikini,
utopiła w swoim przydomowym basenie,
ostatnie wolne wyobrażenia.
Uwaga!
Nasz wewnętrzny kreator-kalkulator doskonale mnoży nas i dzieli,
ciągle się dostosowuje, trwa wiecznie włączony,
prawie nigdy nie przepala obwodów, korki nie wyskakują,
czasem robi sobię przerwę,
by się zregenerować, działać jeszcze lepiej,
całkowite wyłączenie jest niemożliwe.
Zebraliśmy wszystkie ziarenka,
przed nami kolejna, zasypana piachem plaża.
Nie przegrzewaj się jak demiurg w gorączce,
dostosuj do Boskiego planu,
wróć na koniec kolejki,
cierpliwie znosząc chudzielców, rozwodników z piekłem
i ich wymruczane pod nosem psalmy.
Złamany moralnie kręgosłup nie pozwoli na agresję,
młodzieńczo trądzik wystrzeli.
Leżąc jak rozsypane klocki,
czekamy na poskładanie ku jedni,
w słomkowej pustelni, sklepionej łodygami
z niedzieli palmowych,
które długimi korzeniami
czerpią bez końca wodę nie z tej ziemi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.