wtorek, 29 stycznia 2013

Electi

Przeziębiony heretyk
mówi przez zatkany nos,
to on mu podpowiada,
jak żyć, co robić,
prowadząc alergików na manowce.

Głośne smarkanie,
przywołuje nieświadome ofiary,
zarażając świetlistym wirusem
na siedem dni
a potem jest już za późno,
Ojcowska wyobraźnia nigdy się nie skończy.

Zakatarzeni, zakapturzeni
w szarych habitach
z sztywnymi rękawami zamiast chusteczek,
stoją na rogach ulic, pod ciemną bramą
z niewysmarkanym nosem w przeciągu,
wdech i wydech.
Na hałaśliwym rynku, w samym centrum
złamali pręgierz, podpierający chore ciało.
Nie boją się ukwieconych nocników,
ani ich zawartość wylewanej z szóstego piętra.

Kichają coraz głośniej,
drogą kropelek roznosząc zarazki,
dalej i szybciej,
Tylko wybrani robią to doskonale,
nie plując na innych,
nawet ust nie zatykają,
Zarażeni słuchacze
szybko odchodzą z tego świata,
przeziębienie wyłącza wszystkie organy,
ciało materialne już nie pracuje.

Na stosie heretyk z nieżytem
nie krzyczą,
od wyziębienia skóry przygasa ogień,
Byliśmy tu, teraz znikamy,
czekamy na was,
przeziębionych i zakatarzonych
płomienie dosięgają uśmiechu,
osuszają nos, zatkany na amen,
zużyte chusteczki unoszą się nad stosem.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

O mnie

Moje zdjęcie
"Wszystko mi wolno, ale nie wszystko jest pożyteczne. Wszystko mi wolno, lecz ja nie dam się niczym zniewolić". Paweł z Tarsu