wtorek, 20 stycznia 2015

Nie jestem Szaweł

Napakowany, wygolony
z ogonem na czubku głowy
zawsze gotowy na fitness
i ubój rytualny od poczęcia,
lubiłem to robić.

Szlachtowałem
ciemną, niewykształconą masę
młode, jeszcze miękkie dusze,
delikatna, soczysta jagnięcina,
nie oceniona przez Boga.

Jednym cięciem,
podrzynałem gardła płochliwych byków
czarne cielsko zwisało u bramy miasta,
strach było wchodzić i wychodzić.
Przelana krew, czernina
ze zmieszanych duchowo substancji
smakowała najlepiej.

Gotowy na ostatnie tchnienie,
zasypiam na świętych skórach,
śniąc, lewituje poza ciałem
morduje, ofiary losu raz jeszcze.
Wysuszone głowy pozbawiona problemów
robią się coraz mniejsze.
Wykastrowany pies Horusa
leży grzecznie u stóp królowej Izydy.

Droga do Damaszku,
rozbłysk w mgnieniu oka
to nie było elektryczne przebicie.
Cios w splot słoneczny powalił Szawła,
ciemne okulary zsunęły się z nosa.
Spopielone gwiazdy dogorywały
ukryte w sadzy wystrzelonej z komina,
prowizoryczna niebo opustoszało.

Paweł dławi się własną krwią
z rozszarpanego zębami języka
z wydrapanych paznokciami dziąseł,
klęczy z szerokim uśmiechem.
Posiadasz całą wiedzę
skończył Chrystus, ściszając głos
klepiąc przyjaciela po plecach,
łopatki zbliżyły się do siebie.

To nie noworoczne postanowienie
a objawiona prawda
mordercą byłem,
apostołem będę ja!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

O mnie

Moje zdjęcie
"Wszystko mi wolno, ale nie wszystko jest pożyteczne. Wszystko mi wolno, lecz ja nie dam się niczym zniewolić". Paweł z Tarsu