piątek, 23 maja 2014

Kwarantanna Archontów

Taricheuszu o mordzie dzika,
syneczku Sabaotha
nie podskakuj do Boga Ojca
niezrównoważonego Pana
bo dostaniesz w kły,
za mało wypasiony jesteś
nie gotowy do walki.

Ślizgając się po tęczowym firmamencie,
upadłeś w przygasający ogień
zmieszanych, zaburzeniami hormonów.
Wysmarowany zsiadłym mlekiem,
powtarzaj, niech estradiol i testosteron
nie wywołują oparzeń,
ale i żaru nie gaszą.

Wypluj marzenia,
tryśnij światłością
pleśniejącym nasieniem.
Lepkie, posklejane byty,
przyniosą ci śniadanie do łóżko,
wypastują buty,
opowiedzą bajkę na dobranoc.

Nie myśl o spoconych dłoniach,
obolałych nadgarstkach
przyśpieszaj, zwalniaj kiedy chcesz,
bij piane, smakuj ptasie mleczko.
Wybuchaj jak purchawka
dmuchnij w zarodniki,
zwolnij miejsce dla nowych.

Bez sensu
rodzą i powtarzają się mali,
twórczy bogowie?

Boski był pomysł z izolacja archontów
w kosmicznej kwarantannie
choć przepełniona i wciąż pęcznieje
ograniczając ruchy.

Taricheusz w bezruchu
daje szanse na wybawienie
usztywnił i nie zgina palców,
zdjął nogę z gazu,
gasi nałóg, trzeźwieje
niczym już nie zajmuje twórczych rąk
to chwila dla Boga.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

O mnie

Moje zdjęcie
"Wszystko mi wolno, ale nie wszystko jest pożyteczne. Wszystko mi wolno, lecz ja nie dam się niczym zniewolić". Paweł z Tarsu