O najgłębszej miłości do zgnilizny pamiętaj!
To cenne doświadczenie,
wizualizuj sobie codziennie
w najwyższej rozdzielczości oryginalne "ja"
mordowane a później pochłaniane wraz z trędowatą duszą
przez osieroconego nieboszczyka w ostatnim stadium rozkładu.
Mocno wyperfumowani autostopowicze kremują zmarszczki,
wciąż czekają na okazję.
Nie kierują nieruchomego wzroku na czubek zbutwiałego nosa,
nie poznali jeszcze trupiej jogi.
Smród zgnilizny rozchodzi się po pojeździe,
gnicie jednak nie postępuje,
na krzywym ryju pasażera nie pojawią się białe robaki.
Kierowca dotyka świętych obrazków ze św. Krzysztofem,
dobrze wie że to tylko odór niestrawionego ochłapu mięsa
w chorym żołądku zapuszczających się w ten świat podróżników.